Królewski stalking "największy" od ślubu Harry'ego i Megan
Od "royal wedding" w maju ub. roku liczba zgłoszonych prześladowań wzrosła o 25 procent do 160 przypadków, z czego 5 "służby potraktowały bardzo poważnie" - wynika z danych, uzyskanych przez media na podstawie ustawy o wolności informacji.
Dlaczego właśnie teraz nastąpił tak gwałtowny wzrost? Były szef ochrony królewskiej i dowódca w Met Police Dai Davies uważa, że chodzi m.in. o pochodzenie etniczne Meghan Markle i przeprowadzkę pary do wiejskiego Berkshire. Dużą rolę odegrały też media społecznościowe i brak informacji udostępnianych przez koronowane głowy.
"Rodziny królewskie przyciągają m.in. nawiedzonych ludzi - od terrorystów po osoby o skrajnie prawicowych poglądach. Fakt, że Harry ożenił się z kobietą o afroamerykańskich korzeniach, może takim ludziom bardzo przeszkadzać i nie należy tego bagatelizować" - wyjaśnia Davies.
160 podejrzanych trafiło do Fixated Threat Assessment Center (FTAC). Jest to specjalny ośrodek, w którym ocenia się, czy osoby posiadające cechy obsesyjne mogą stanowić realne zagrożenie dla m.in. polityków czy rodziny królewskiej. Okazało się, że 80 osób stanowiło umiarkowane lub duże ryzyko.
Pałac Buckingham odmówił brytyjskim mediom komentarza w tej sprawie.