Jest wirus, to dziecka nie zobaczysz
"Ostatnio coraz częściej rodzice pierwszoplanowi nie wydają dziecka drugiemu rodzicowi" - przyznaje w rozmowie z dziennikiem dr Joanna Dominowska, adwokatka zajmująca się sprawami rodzinnymi. Podobne spostrzeżenia ma mec. Marcin Muśnicki.
"To duży problem. Pojawiają się żądania, by rodzic, który przychodzi po dziecko, przedstawił negatywny test na koronawirusa, co jest warunkiem prawie niemożliwym do spełnienia, a od tego uzależniany jest kontakt" - stwierdza w rozmowie z "Rz" adwokat.
Jak podaje mec. Dominowska, pierwsze problemy z egzekwowaniem spotkań zaczęły się jeszcze przed ogłoszeniem stanu epidemii i wprowadzeniem zakazu przemieszczania się. "Po kolejnej nowelizacji rozporządzenia w sprawie Covid-19 sytuacja się jeszcze zintensyfikowała" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Mec. Dominowska przypomina, że kary na rodziciela blokującego kontakty może nałożyć sąd. Sądy jednak - przypomina "Rz" - ograniczyły teraz swoją pracę do rozpoznawania spraw pilnych. "A sprawy o niewykonywanie kontaktów nie są tak traktowane. To oznacza, że orzeczenia o ukaraniu rodzicieli, nierespektujących zasądzonych przez sąd kontaktów, mogą zapaść dopiero długo po wakacjach" - zaznacza gazeta.
Czytaj więcej:
Prof. Simon: Jest kilka modeli rozwoju epidemii w Polsce
Po tłumach w sklepach nie ma już śladu
Polscy rolnicy proszą o pomoc. "Bez imigrantów zbiory są zagrożone"
Premier Polski ogłasza stan nadzwyczajny i wprowadza model brytyjski
Badanie: Poziom lęku z powodu koronawirusa dość wysoki