Jeremy Hunt: Komentarze Trumpa są oznaką braku szacunku
Szef dyplomacji, który ubiega się również o schedę po ustępującej wkrótce ze stanowiska May, zapowiedział, że jeśli zostanie wybrany przez członków rządzącej Partii Konserwatywnej na jej następcę, to ambasador Darroch pozostanie na placówce.
"Przyjaciele rozmawiają szczerze, więc i ja tak zrobię: te komentarze są oznaką braku szacunku i są nieodpowiednie wobec naszej premier i mojego kraju. Twoi dyplomaci przedstawiają swoje prywatne opinie sekretarzowi stanu Mike'owi Pompeo i tak też robią nasi" - napisał Hunt na Twitterze, zwracając się bezpośrednio do Trumpa. "Mówiłeś, że brytyjsko-amerykański sojusz jest najwspanialszym w historii i ja się z tym zgadzam, ale sojusznicy powinni traktować się nawzajem z szacunkiem - tak, jak Theresa May zawsze traktowała Ciebie" - podkreślił.
Szef MSZ odrzucił wezwanie Trumpa do zmiany brytyjskiego wysłannika w Waszyngtonie, przypominając, że "ambasadorowie są mianowani przez brytyjski rząd i jeśli ja zostanę premierem, to nasz ambasador pozostanie na stanowisku".
Depesze opublikowane w niedzielę przez gazetę "Mail on Sunday" zawierały nieprzychylne opinie Darrocha na temat władz USA. Ambasador określił otoczenie amerykańskiego prezydenta jako "dysfunkcyjne" i ostrzegał, że "naprawdę nie wydaje nam się, by ta administracja miała się stać dużo normalniejsza: (tj.) bardziej przewidywalna, mniej podzielona, mniej niezdarna i nieporadna pod względem dyplomatycznym".
Pierwszą reakcją Trumpa była opinia, że Darroch "nie przysłużył się Wielkiej Brytanii". Wczoraj prezydent USA po raz kolejny zaatakował ambasodora, nazywając go "nadętym głupcem". Dostało się też premier May za nieudane negocjacje w sprawie Brexitu.