Jarek zginął w Anglii. Apel o pomoc w sprowadzeniu ciała 30-latka
W sobotę, 12 stycznia br., 30-letni Jarek został potrącony przez pociąg na stacji w Peterborough (hr. Cambridgeshire). Mężczyznę w stanie krytycznym przewieziono do szpitala. Niestety, mimo wysiłków lekarzy, jego życia nie udało się uratować.
Śmierć Jarka to wielki cios dla jego matki - jest on tym większy, że kobiety nie stać na sprowadzenie ciała ukochanego syna do Polski. W związku z tym przyjaciele mężczyzny proszą w imieniu zrozpaczonej matki o pomoc w zebraniu pieniędzy na przywóz ciała 30-latka z Wielkiej Brytanii.
"Jarek był skromnym, spokojnym człowiekiem, interesował się historią. Kilka lat temu wyemigrował w celach zarobkowych do Wielkiej Brytanii, gdzie wiodło mu się różnie, a z pewnością nie dorobił się tam fortuny. Był jedynakiem, poza matką (którą wspomagał i zostawił samą w Żarach) nie miał tutaj bliższej rodziny" - opisują Jarka znajomi.
Dodają, że mama 30-latka utrzymuje się ze skromnej emerytury i nie ma żadnej możliwości sprowadzenia ciała syna do kraju. Tymczasem koszt transportu zwłok do Polski to ok. 11 tys. złotych (ponad 2 tys. funtów). "Kwota ta obejmuje jedynie sprowadzenie ciała, a koszty pogrzebu w kraju pokryje z zasiłku pogrzebowego mama Jarka, więc prosi tylko o tyle, ile jest potrzebne" - dodają.
"Bardzo prosimy o jakąkolwiek wpłatę, nawet symboliczną, ponieważ z wielu złotówek może uzbierać się kwota potrzebna do spełnienia (w chwili obecnej jedynego) "MARZENIA" zrozpaczonej matki" - apelują przyjaciele tragicznie zmarłego 30-latka.
Wsparcia można dokonać za pośrednictwem serwisu Zrzutka.pl.