Head of the British Ministry of Foreign Affairs: "Brexit is not a divorce"
"Kiedy ktoś się rozwodzi, to wyprowadza się na drugi koniec miasta. My pozostajemy sąsiadami UE. Dlatego chcemy pozostać najlepszymi przyjaciółmi" - zaznaczył Hunt, przestrzegając jednocześnie przed "zatruciem przyjaźni jadem Brexitu bez umowy, czy lekceważenia referendum".
Zdaniem szefa brytyjskiej dyplomacji, wystąpienie jego kraju z Unii Europejskiej nie zagraża partnerskim relacjom Wielkiej Brytanii z członkami UE. Zmieniają się jedynie ramy prawne stosunków Londynu z instytucjami unijnymi, do których Brytyjczycy nie mają zbyt dużego sentymentu.
"Na kontynencie wielu ma emocjonalny stosunek do instytucji UE, uznaje je za gwarancje pokoju i dobrobytu. Dla Brytyjczyków UE zawsze była związkiem gospodarczym. Te odmienne podejścia są jednym z powodów Brexitu" - zaznaczył Hunt.
Komentując powstanie Grupy Niezależnej w brytyjskiej Izbie Gmin, w skład której weszli zarówno byli laburzyści jak i byli torysi, i która jest przeciwna wystąpieniu Wielkiej Brytanii z UE, minister ocenił, że nie utrudni ona dodatkowo negocjacji w sprawie Brexitu. Sceptycznie ocenił też ewentualność, by stała się ona zalążkiem nowego ruchu społecznego za pozostaniem Wielkiej Brytanii w UE.
"Jedną z niespodzianek ostatnich lat było to, że nie doszło tak naprawdę do powiększenia się obozu prounijnego. Nie ma też większości, która opowiadałaby się za drugim referendum" - wyliczał Hunt. "Decyzja o wyjściu z UE została podjęta w demokratyczny sposób. A ponieważ jesteśmy jedną z najstarszych demokracji świata, to tę decyzję akceptujemy. Demokracja jest ważna częścią naszej tożsamości" - wyjaśnił minister.
Wielka Brytania ma opuścić UE 29 marca.