Hamburg: Kierowca z Polski wjechał do rzeki. Zaufał nawigacji
To był wyjątkowo ciężki poranek dla 62-letniego kierowcy i trójki jego pasażerów. Mężczyzna dostał informację z nawigacji, aby skorzystać z terminala promowego w celu dostania się na drugi brzeg rzeki. Prom jednak znajdował się na wodzie, a Polak przejechał cały pas i wpadł prosto do rzeki Elba.
Całej czwórce udało się szybko wydostać z napełniającego się wodą samochodu i dopłynąć do brzegu. Niemiecka policja w rozmowie z "The Telegraph" poinformowała, że do wypadku doszło dlatego, że mężczyzna bez zastanowienia zaufał prowadzącej go nawigacji satelitarnej.
Do wypadku doszło około 5:00 nad ranem. Pas molo nie był oświetlony, więc 62-latek nie dostrzegł znaków informujących o wodzie. Samochód Polaka - Lancia - musiał zostać wyciągnięty z samego dna rzeki. Śledczy oświadczyli, że nie nadaje się już do użytku.
Jeden z lokalnych mieszkańców przyznał w rozmowie z telewizją NDR, że to jedno z wyjątkowo niebezpiecznych miejsc nocą.
"To samo prawie przydarzyło się mi. Warunki pogodowe były identyczne, było ciemno, padało, a ja wraz z kolegą kierowaliśmy się wytycznymi nawigacji. Nikt z nas nie zauważył żadnego znaku o promie. Uratowało nas jedynie mocne światło księżyca, którego blask odbijał się i połyskiwał w wodzie. Jechałem wtedy bardzo wolno i zatrzymałem się dwa metry przed wodą" - dodał mieszkaniec Hamburga.