Francuski dziennikarz zginął w ciężarówce przekazanej przez polską organizację działającą w Anglii
Jak wyjaśnił Jaro Kubaszczyk, szef Polish Association Gloucestershire (PAG), przekazywane przez tę organizację samochody były kuloodporne, czyli chroniły przed ostrzałem z na przykład karabinów maszynowych, ale konwój w Lisiczańsku został zaatakowany najprawdopodobniej z broni artyleryjskiej.
Po rosyjskiej napaści jego organizacja przekazała na Ukrainę - kupione albo z własnych środków, albo dzięki uruchomionej przez nią zbiórce - kuloodporne vany, które w przeszłości służyły do przewożenia pieniędzy.
Jak mówił wówczas Kubaszczyk, była to reakcja na fakt, że samochody przewożące pomoc humanitarną dla Ukraińców były ostrzeliwane przez Rosjan i kilku kierowców zostało zabitych. Do tej pory PAG przekazała pięć takich kuloodpornych pojazdów, które w przeszłości służyły do przewożenia pieniędzy i jedną ciężarówkę, właśnie tę, w której zginął Leclerc-Imhoff.
32-letni francuski dziennikarz pracujący w stacji BFM TV relacjonował ewakuację cywilów w pobliżu Siewierodoniecka, który jest obecnie celem rosyjskich ataków.
Krajowa prokuratura antyterrorystyczna (Pnat) wszczęła śledztwo w sprawie śmierci francuskiego dziennikarza. Śledztwo dotyczy również obrażeń poniesionych przez Maxime'a Brandstaettera, który również znajdował się na miejscu ostrzału – podał Pnat.
Pnat od początku wojny na Ukrainie prowadzi już 5 innych śledztw w sprawie zbrodni wojennych popełnionych przeciwko obywatelom francuskim – podała agencja AFP.
Czytaj więcej:
Rosja zaczęła używać 50-letnich czołgów T-62
Ukraiński wywiad: Aktywna faza wojny może potrwać do końca roku
Resort obrony UK: Rosja traci na Ukrainie wielu oficerów średniego i niższego szczebla
Brytyjskie ministerstwo obrony: Rosja czyni powolne postępy, ale utrzymuje zdobycze