Ekspert: Polskie firmy mogą się jeszcze przygotować na Brexit
"Firmy powinny przeanalizować możliwe scenariusze, sprawdzić, jakie mają otwarte kontrakty i zdecydować się już teraz na jakieś ewentualne porozumienie czy negocjacje. Trzeba być przygotowanym, a są na to jeszcze trzy miesiące" - poinformował Makurat w rozmowie z ISBnews na łamach Money.pl
"Część eksporterów już zaadaptowała się do sytuacji. Niektórzy przeszli w rozliczeniach na euro, udało im się to wynegocjować. Jeśli ktoś ma silną pozycję, dobry produkt i znaną markę, to udało mu się funta zamienić na euro, wierząc, że to będzie stabilniejsza waluta. Większość jednak pozostała przy funcie, ponieważ wynegocjowanie zmiany waluty jest trudne" - dodał.
Polscy eksporterzy mają niewielki udział w handlu zagranicznym Wielkiej Brytanii, choć dla Polaków handel z tym krajem jest istotny - w 2017 r. jego wartość sięgnęła prawie 13 mld euro, tj. ponad 6 proc. całości polskiego eksportu.
"Eksportujemy do UK produkty spożywcze, meble, usługi transportowe, maszyny, urządzenia. Np. firmy logistyczne są nastawione na współpracę z Wielką Brytanią i dla nich nagłe osłabienie się funta ma bezpośredni wpływ na wynik na transakcje. Ale zabezpieczanie się przed zmianami kursowymi nie jest powszechne. Tymczasem kurs GBP/PLN obniżył się w sumie z 6 zł do ok. 4,8 zł i wśród części eksporterów panuje przekonanie, że gorzej już być nie może. Ale scenariusz no deal w przypadku Brexitu byłby dla nich bolesny" - wskazał dyrektor.
"Eksporterzy powinni teraz podjąć działania planistyczne - narysować sobie scenariusze. Znam firmy, które faktycznie tak robią i przygotowują się do tego, co by było, gdyby - trochę tak, jak ostatnio premier May, która zabezpiecza zasoby, jeśli chodzi o służby celne, powoła ok. 3,5 tys. dodatkowych celników, na wszelki wypadek. Trzeba zweryfikować umowy handlowe, bo przecież one pozostaną w mocy - jeśli ktoś zobowiązał się dostarczyć towar, to musi to zrobić i to w odpowiednim terminie" - stwierdził Makurat.
Zgodnie z jego przekonaniem, z trzech realistycznych scenariuszy rozwoju sytuacji w Wielkiej Brytanii przed ostatecznym opuszczeniem przez ten kraj UE 29 marca 2019 r. najmniej prawdopodobnym jest ten zakładający ponowne referendum w sprawie Brexitu.
"Według mnie, bardziej prawdopodobne scenariusze to jest umowa albo jej nie ma, bo na referendum może zabraknąć czasu do 29 marca przyszłego roku" - ocenił dyrektor na łamach Money.pl
Skutki realizacji każdego z tych scenariuszy mogą być różne, w zależności od branży i skali zaangażowania danej firmy na brytyjskim rynku.
"Są firmy, dla których rynek brytyjski jest bardzo ważny - jako rynek wysoce rentowny, wymagający jakościowo, a przy tej skali zaangażowania polskich firm, niełatwo będzie szybko zastąpić go innymi rynkami. Może być tu podobna sytuacja, jak w przypadku rosyjskiego embarga - wtedy też przedsiębiorcom trochę czasu zajęło odbudowanie pozycji, szukanie sposobów, żeby ten rynek zamienić albo go obsługiwać w trochę inny sposób. Ale są takie firmy, w szczególności transportowe, które tam świadczą usługi i im trudno jest nagle znaleźć kontrahenta w innym kraju" - wskazał Makurat.
"Naszą najsilniejszą stroną jest przemysł spożywczy - stworzyliśmy bazę klientów, a potem zaczęliśmy im sprzedawać. To już nie jest tak, że te towary konsumują tylko Polacy, którzy pracują w UK, tylko jest to towar kupowany powszechnie i dobrze odbierany" - dodał.
Zwrócił uwagę na pojawiające się głosy, że może nastąpić nowe otwarcie, dlatego że może się okazać, iż będzie nam łatwiej porozumieć się z UK niż byłoby większym krajom. Jest mniejsza skala, więc i problem mniejszy, mniej złożony - informuje portal Money.pl
Polscy przedsiębiorcy będą mogli skorzystać z zaawansowanego narzędzia, które pozwoli im oszacować skutki Brexitu. Publikację symulatora zapowiedział niedawno wiceminister przedsiębiorczości i technologii Marcin Ociepa.