EasyJet cabin crew threatens family with £100 cleaning fee to get child to sit down
Wideo ze zdarzenia, do którego doszło 31 lipca, szybko obiegło sieć. "On musi usiąść. Może stać na podłodze, ale nie na siedzeniu. Jesteś dorosły i za niego odpowiadasz. Musisz mieć pewność, że jest bezpieczny. Ja zresztą też" - upominała pasażerów pracownica brytyjskiego przewoźnika. "Jeśli nie możesz kontrolować swojego dziecka, zapłacisz 100 funtów za sprzątanie" - zagroziła.
Samolotem z Francji na lotnisko Gatwick podróżowała m.in. gwiazda programu "Apprentice" Luisa Zissman, która opisała całe zdarzenie na Instagramie. "Oto kobieta godna pracy easyJet. Gorzej być nie może. Żeby było jasne: syngnalizacja, aby zapiąć pasy bezpieczeństwa, była wyłączona; ta rodzina nie pochodziła z Wielkiej Brytanii i mówiła słabo po angielsku. Stewardessa po prostu ich zastraszała" - relacjonowała.
"Chłopiec miał ok. 2 lat i stał na siedzeniu, aby zobaczyć pozostałych członków swojej rodziny, siedzących w tylnych rzędach samolotu. Nie płakał, nie hałasował, nie robił żadnego zamieszania. Nie miał założonych butów. Biedny dzieciak i biedni rodzice" - dodała Zissman.
Jednak stewardesa otrzymała wsparcie internautów. "Dobra robota. Niech rodzice kontrolują swoje dzieci" - skomentowała jedna osoba. "Stewardessa ma całkowitą rację. Rodzice muszą brać odpowiedzialność za swoje dzieci i uczyć, co jest dobre, a co nie. Niestety, młodzi ludzie tego teraz nie robią" - napisał inny internauta.
W obronie stewardessy stanęli też szefowie easyJet, twierdząc, "że chodziło tylko i wyłącznie o dobro" malucha. "Z filmu jasno wynika, że członek naszej załogi obawia się o bezpieczeństwo dziecka, dlatego poproszono je, aby stanęło na podłodze lub usiadło na fotelu. Nie pobieramy opłat za sprzątanie" - przekazał rzecznik linii.
"Chcieliśmy przeprosić wszystkich, których uraził sposób, w jaki stewardessa to przekazała. Bezpieczeństwo pasażerów i załogi jest naszym najwyższym priorytetem" - dodał przedstawiciel brytyjskiego przewoźnika.