"Dziesiątki" imigrantów w baraku posła Ukip
3
Poseł Ukip, Nathan Gill przyznał, że jego firma zatrudniała 'dziesiątki' pracowników z Europy Wschodniej i Filipin. Ich miejscem zakwaterowania były baraki.
Reklama
Reklama
Sprawa wyszła na jaw kilka dni po wielkim wyborczym sukcesie antyimigracyjnej i eurosceptycznej partii, której przewodzi Nigel Farage.
Nathan Gill był dyrektorem nieistniejącej już firmy, która świadczyła usługi opieki (home care) m.in. na zlecenie miasta Hull.
Polityk Ukip tłumaczył, że szukał ludzi z zagranicy, bo na miejscu nie mógł znaleźć odpowiednich pracowników.
"Większość z nich była zatrudniona na umowach, które mieliśmy z Radą Miasta Hull oraz innymi organizacjami" - dodał.
Gill przyznał, że szukał przede wszystkim przybyszów z "nowych" krajów UE, takich jak Polska. "Nasi pracownicy otrzymywali więcej niż wynosi płaca minimalna - ale nieznacznie więcej" - wyjaśnił, tłumacząc, że pieniądze na wynagrodzenia pochodziły od miasta.
Polityk potwierdził też, że w pierwszych tygodniach pracy ich miejscem zakwaterowania były baraki. "To była jedynie tymczasowa opcja - dopóki nie znaleźliśmy czegoś lepszego" - podkreślił nowo wybrany poseł, cytowany przez BBC.
Działania Nathana Gilla spotkały się z krytyką jego politycznych przeciwników. Poseł z Partii Pracy nazwał go hipokrytą i zażądał przeprosin.
Gill jednak nie czuje się winny. "W Ukip nigdy nie było mowy o całkowitym zakazie wjazdu na Wyspy dla imigrantów, a jedynie - ograniczeniu ich liczby" - zaznaczył.
Nathan Gill był dyrektorem nieistniejącej już firmy, która świadczyła usługi opieki (home care) m.in. na zlecenie miasta Hull.
Polityk Ukip tłumaczył, że szukał ludzi z zagranicy, bo na miejscu nie mógł znaleźć odpowiednich pracowników.
"Większość z nich była zatrudniona na umowach, które mieliśmy z Radą Miasta Hull oraz innymi organizacjami" - dodał.
Gill przyznał, że szukał przede wszystkim przybyszów z "nowych" krajów UE, takich jak Polska. "Nasi pracownicy otrzymywali więcej niż wynosi płaca minimalna - ale nieznacznie więcej" - wyjaśnił, tłumacząc, że pieniądze na wynagrodzenia pochodziły od miasta.
Polityk potwierdził też, że w pierwszych tygodniach pracy ich miejscem zakwaterowania były baraki. "To była jedynie tymczasowa opcja - dopóki nie znaleźliśmy czegoś lepszego" - podkreślił nowo wybrany poseł, cytowany przez BBC.
Działania Nathana Gilla spotkały się z krytyką jego politycznych przeciwników. Poseł z Partii Pracy nazwał go hipokrytą i zażądał przeprosin.
Gill jednak nie czuje się winny. "W Ukip nigdy nie było mowy o całkowitym zakazie wjazdu na Wyspy dla imigrantów, a jedynie - ograniczeniu ich liczby" - zaznaczył.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama