Doradca rządu UK ostrzega: "Jest ryzyko, że trzeba będzie przywracać niektóre restrykcje"

Agencja rządowa Public Health England (PHE) poinformowała wczoraj, że w Wielkiej Brytanii wykryto sześć przypadków brazylijskiego wariantu koronawirusa P.1, który może rozprzestrzeniać się szybciej i może nie reagować tak dobrze na istniejące szczepionki. To pierwsze przypadki tego wariantu na Wyspach.

Prof. Graham Medley, członek Naukowej Grupy Doradczej ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (SAGE), przyznał dzisiaj w programie BBC Radio 4’s Today, że jest to szczep, którego nie wolno lekceważyć. "To bardzo niepokojący wariant, z którym będziemy musieli zmierzyć się w ciągu następnych sześciu miesięcy" - ostrzegł naukowiec.

"Podczas luzowania koronawirusowych restrykcji na naszej drodze pojawią się różne wyzwania. Zawsze istnieje ryzyko, że na pewnym etapie znowu będziemy musieli cofnąć się i przywrócić pewne ograniczenia. A wiadomo, że nikt nie chce otwierać gospodarki, a za chwilę - ponownie jej zamykać" - zauważył.

Medley zaznaczył, że bardzo ważne jest, aby monitorować zagrożenia, jakie mogą stwarzać nowe warianty. Ostrzegł również, że ryzyko mogą stanowić "regionalne różnice w występowaniu nowych szczepów wirusa".

Według "The Independent", naukowiec poddaje tym samym w wątpliwość strategię przyjętą przez Borisa Johnsona w celu łagodzenia środków blokujących w Anglii. W zeszłym tygodniu premier zaproponował ogólnokrajowe luzowanie restrykcji - zamiast powrotu do regionalnego, wielopoziomowego systemu.

"Już mamy do czynienia z sytuacją, w której różne warianty wirusa nierównomiernie rozpowszechniają się w różnych częściach kraju. Kiedy zaczniemy otwierać gospodarkę, te regionalne różnice jeszcze bardziej się pogłębią" - stwierdził rządowy doradca.

"Dlatego jednoczesne otwieranie Anglii będzie dużym wyzwaniem" - podsumował członek Naukowej Grupy Doradczej ds. Sytuacji Nadzwyczajnych.