Doradca Johnsona: Wotum nieufności nie odsunie widma Brexitu bez umowy
"Szef gabinetu będzie respektować swą obietnicę o wyjściu kraju z Unii Europejskiej w dniu 31 października, niezależnie od tego czy liderowi labourzystów Jeremy'emu Corbynowi i grupie opowiadających się za pozostaniem w UE torysów udałoby się obalić rząd Johnsona i doprowadzić do rozpisania przedterminowych wyborów" - podkreślił Cummings.
Polityk przypomniał, że sprawa wotum nieufności byłaby rozważana już po przerwie wakacyjnej - podczas sesji we wrześniu. "A to oznacza, że parlamentarzyści przespali gruszki w popiele, bo nawet jeśli wotum nieufności zostanie przegłosowane, to i tak premier będzie mieć wszelkie prerogatywy, by rozpisać wybory na 1 listopada" - zaznaczył.
Zapowiedź, że Wielka Brytania opuści Unię Europejską 31 października, niezależnie od tego czy uda się jej osiągnąć akceptowalne przez obie strony porozumienie, była sztandarową obietnicą Borisa Johnsona, gdy ubiegał się o przywództwo w Partii Konserwatywnej.
Johnson wielokrotnie podkreślał w ostatnich tygodniach, że obecna umowa z UE ws. Brexitu jest "nie do zaakceptowania dla parlamentu i kraju" i wzywał do usunięcia z niej mechanizmu awaryjnego ws. Irlandii Płn.
"Wszyscy ministrowie są zdeterminowani, by doprowadzić do wyjścia w tym terminie; inaczej groziłaby nam katastrofalna utrata zaufania" - oświadczył Johnson, przemawiając w Izbie Gmin po raz pierwszy jako premier. Wyborcy "zastanawialiby się, czy politykom można kiedykolwiek zaufać w sprawie realizacji wydanych im instrukcji" - wyjaśnił.
"Żaden kraj, który ceni sobie swoją niezależność i ma szacunek do siebie, nie mógłby się zgodzić na traktat sprowadzający się do rezygnacji z naszej niezależności gospodarczej i samorządności tak, jak robi to mechanizm awaryjny dla Irlandii Płn. Jego ograniczenie czasowe nie jest wystarczające (...) - jedynym sposobem jest jego usunięcie" - podkreślił 25 lipca Johnson.