Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Czym jest protokół północnoirlandzki i o co spierają się Londyn i Bruksela?

Czym jest protokół północnoirlandzki i o co spierają się Londyn i Bruksela?
Protokół północnoirlandzki od samego początku wywoływał wiele kontrowersji. (Fot. Getty Images)
Wielka Brytania i Unia Europejska znów znalazły się u progu wojny handlowej w związku z protokołem północnoirlandzkim, po tym jak rząd w Londynie - nie mogąc nakłonić Brukseli do renegocjacji tego porozumienia - postanowił wprowadzić postulowane zmiany poprzez krajową ustawę.

Reklama
Reklama

Czym jest protokół północnoirlandzki?

Protokół północnoirlandzki jest częścią umowy o warunkach Brexitu, a stworzono go, aby utrzymać otwartą granicę między Irlandią Północną a należącą do UE Irlandią. Brak kontroli granicznych uznano za warunek niezbędny do kontynuowania procesu pokojowego w Irlandii Północnej, który został zapoczątkowany porozumieniem wielkopiątkowym z 1998 r.

W celu utrzymania otwartej granicy Irlandia Północna pozostała w jednolitym rynku UE w zakresie obrotu towarami. To oznacza, że niektóre towary wysyłane z pozostałej części Zjednoczonego Królestwa do Irlandii Północnej, zwłaszcza pochodzenia zwierzęcego i roślinnego czy lekarstwa, muszą podlegać kontrolom w północnoirlandzkich portach, niezależnie od tego, czy prowincja jest ich miejscem przeznaczenia, czy też przejeżdżają one tylko przez nią w drodze do Irlandii.

Ponadto Irlandia Północna musi się dostosowywać do unijnych standardów towarowych. W praktyce oznacza to, że powstała granica celna między Irlandią Północną a pozostałą częścią Zjednoczonego Królestwa, choć brytyjski premier Boris Johnson obiecywał, że niczego takiego nie będzie.

Na czym polega problem z protokołem?

Gdy wraz z końcem 2020 r. upłynął okres przejściowy po Brexicie, okazało się, że protokół północnoirlandzki w praktyce nie funkcjonuje tak gładko, jak zakładano. Szczególnie w pierwszych miesiącach w Irlandii Północnej były problemy z dostawami towarów, bo importerzy nie byli przygotowani do nowych zasad i kontroli.

Dodatkowo tamtejsi unioniści, którzy chcą utrzymania statusu Irlandii Północnej jako części składowej Zjednoczonego Królestwa, obawiają się, że odmienny status prowincji od reszty kraju jest zagrożeniem dla status quo i krokiem w kierunku zjednoczenia Irlandii.

Irlandzkie społeczeństwo jest coraz bardziej podzielone. (Fot. Getty Images)

Jaki stosunek mają mieszkańcy Irlandii Północnej do protokołu?

Jakkolwiek wspomniane problemy z dostawami dotykają wszystkich, stosunek do protokołu zależy od tego, z której społeczności w Irlandii Północnej dana osoba się wywodzi. Unioniści, którzy uważają się za Brytyjczyków i są protestantami, mają jednoznacznie negatywny stosunek do protokołu i chcą, by brytyjski rząd go wypowiedział.

Republikanie, którzy uważają się za Irlandczyków, są katolikami i docelowo chcą zjednoczenia wyspy, opowiadają się za jego utrzymaniem. Ten odmienny stosunek paraliżuje rząd w prowincji, który zgodnie z porozumieniem wielkopiątkowym muszą wspólnie tworzyć największa partia unionistyczna i największa partia republikańska - od kilkunastu lat są nimi odpowiednio Demokratyczna Partia Unionistów (DUP) i Sinn Fein.

W lutym DUP w proteście przeciw protokołowi wyszła z rządu, wskutek czego Irlandia Północna od tamtej pory nie ma normalnie funkcjonujących władz.

Czy protokół można zmienić lub wypowiedzieć?

Zgodnie z zapisami protokołu, Zgromadzenie Irlandii Północnej zdecyduje, czy po 2024 r. ma on nadal obowiązywać. Jeśli takie rozwiązanie zostanie poparte przez co najmniej dwie trzecie członków - co przy obecnym rozkładzie mandatów jest nierealne - przedłużony zostałby na osiem lat. W przypadku zwykłej większości, która jest prawdopodobna - na cztery lata, zaś jeśli większość byłaby przeciwko, protokół po dwóch latach wygaśnie.

Strony protokołu, czyli rząd brytyjski i Komisja Europejska, mogą też skorzystać z Art. 16, który pozwala na zawieszenie części jego postanowień, jeśli ich dalsze obowiązywanie powodowałoby poważne i trwałe gospodarcze, społeczne lub ekologiczne problemy lub zakłócenia w handlu. Precedens w tej sprawie już był, bo UE zastosowała Art. 16 w czasie pandemii Covid-19, nie chcąc dopuścić do niekontrolowanego eksportu szczepionek, choć po kilku godzinach się z tego wycofała.

Brytyjski rząd wielokrotnie sugerował, że może użyć Art. 16, jeśli negocjacje w sprawie zmiany postanowień nie przyniosą efektów, ale jak na razie tego nie zrobił. Północnoirlandzcy unioniści chcą, by brytyjski rząd poszedł jeszcze dalej i całkowicie wypowiedział protokół, co formalnie jest możliwe, ale byłaby to "opcja nuklearna", która zaszkodziłaby międzynarodowej reputacji Wielkiej Brytanii i z pewnością skłoniłaby UE do wprowadzenia sankcji handlowych.

Jakich zmian chce rząd brytyjski i co na to Unia Europejska?

Brytyjski rząd chce, aby Irlandia Północna nie była traktowana inaczej niż reszta kraju, czyli żeby towary wysyłane do niej z Anglii, Szkocji i Walii nie były poddawane kontrolom, by przedsiębiorstwa mogły wybierać, czy dostosowywać się do regulacji unijnych, czy brytyjskich, a także, by nie była związana unijnymi zasadami w zakresie ulg podatkowych i polityki wydatkowania środków.

Ponadto chce, aby ewentualne spory były rozstrzygane przez niezależny arbitraż, a nie przez Trybunał Sprawiedliwości UE, jak to jest obecnie. UE początkowo odmawiała jakichkolwiek zmian w protokole, wskazując, że brytyjski rząd sam się zgodził na jego treść, ale jesienią zeszłego roku zaczęła przyznawać, że faktycznie istnieją problemy wynikające z dokumentu. Zgodziła się na szereg zmian upraszczających jego praktyczne stosowanie, ale nie na zniesienie roli TSUE, wskazując, że musi chronić integralność swojego jednolitego rynku. Jej propozycje zostały jednak przez brytyjski rząd uznane za niewystarczające.

Największymi przeciwnikami protokołu są unioniści. (Fot. Getty Images)

Czym jest projekt ustawy o protokole północnoirlandzkim?

Na początku tygodnia brytyjski rząd, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, złożył w Izbie Gmin projekt ustawy o protokole północnoirlandzkim, która pozwoli na jednostronne wprowadzenie postulowanych przez stronę brytyjską zmian w dokumencie bez odwoływania się do Art. 16.

Zmiany dotyczyć mają czterech obszarów. Stworzony ma zostać "zielony kanał", który pozwoli, by towary pozostające w granicach Zjednoczonego Królestwa mogły być przewożone bez zbędnej biurokracji, natomiast te przeznaczone do UE będą podlegały pełnym kontrolom zgodnie z prawem UE.

Zlikwiduje bariery regulacyjne, tak aby przedsiębiorstwa mogły wprowadzać na rynek Irlandii Północnej towary zgodnie z przepisami obowiązującymi w Zjednoczonym Królestwie lub w UE, i by w efekcie tamtejsi konsumenci nie byli pozbawieni możliwości zakupu towarów zgodnych ze standardami obowiązującymi w Zjednoczonym Królestwie. Zapewni też Irlandii Północnej możliwość korzystania z tych samych ulg podatkowych i polityki wydatkowania środków, co reszta Zjednoczonego Królestwa.

Przewiduje, że spory między Londynem a Brukselą będą rozstrzygane przez niezależny arbitraż, a nie Trybunał Sprawiedliwości UE. Brytyjski rząd przekonuje, że zmiany te mają charakter techniczny, zatem nie ma powodu, by z ich powodu UE wprowadzała sankcje handlowe. UE oświadczyła jednak, że to nadal stanowi naruszenie istoty protokołu i podważa wzajemne zaufanie.

Czy ustawa może skutkować wojną handlową między Londynem a Brukselą?

UE ostrzegała niejednokrotnie, że użycie przez brytyjski rząd Art. 16 może skutkować zawieszeniem umowy o handlu i współpracy (FTA), która reguluje wzajemne stosunki obu stron po Brexicie, co oznaczałoby możliwość nakładania sankcji na Wielką Brytanię, czyli w praktyce wojnę handlową.

To, czy tak samo będzie w przypadku wejścia w życie złożonego projektu ustawy - co nastąpi zapewne najwcześniej za kilkanaście tygodni - jest trudne do przewidzenia. Obie strony zdają sobie jednak sprawę, że wojna handlowa nie jest w interesie żadnej z nich, zwłaszcza teraz, gdy muszą współpracować w kwestii wojny na Ukrainie.

Dlaczego brytyjski rząd teraz zdecydował się na zmiany w protokole?

Brytyjska minister spraw zagranicznych Liz Truss, która jednocześnie kieruje rozmowami z UE w sprawie renegocjacji protokołu, wyjaśniła, że sytuacja, gdy Irlandia Północna jest traktowana inaczej niż reszta kraju, jest nie od utrzymania, a dalsze zwlekanie tylko pogarszałoby sytuację. Wskazała też, że negocjacje trwały bez powodzenia od wielu miesięcy.

Po części powodem podjęcia działania poprzez ustawę faktycznie jest to, że wskutek obiekcji wobec protokołu ze strony północnoirlandzkich unionistów prowincja pozostaje od lutego bez normalnie funkcjonującego rządu. Ale nie bez znaczenia jest też to, że podjęcie działania może być dla brytyjskiego premiera Borisa Johnsona sposobem na skonsolidowane swojej pozycji, która osłabła w ostatnich tygodniach po aferze z przyjęciami na Downing Street w czasie restrykcji covidowych.

Czy sprawa protokołu północnoirlandzkiego grozi powrotem konfliktu w Irlandii Północnej?

Powrót do konfliktu na skalę, jaka miała miejsce od końca lat 60. XX wieku do zawarcia porozumienia wielkopiątkowego, wydaje się bardzo mało prawdopodobny. Tym niemniej gwałtowne protesty północnoirlandzkich unionistów, które odbyły się wiosną zeszłego roku, pokazują, że potencjał do wybuchu napięć społecznych wciąż istnieje.

Czytaj więcej:

UK: Rząd poprzez ustawę zmieni zapisy protokołu północnoirlandzkiego

Rząd UK złożył projekt ustawy zmieniającej protokół północnoirlandzki

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 27.03.2024
    GBP 5.0327 złEUR 4.3153 złUSD 3.9857 złCHF 4.4018 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama