Brytyjski rząd podzielony w sprawie dystansu społecznego
Wprowadzenie zasady dwóch metrów było kompromisem rządu, aby umożliwić biznesom przyjmowanie klientów w czasie epidemii.
Za decyzją stały również względy związane ze zdrowiem psychicznym - wprowadzenie dystansu społecznego miało pozwolić ludziom na ponowne spotykanie się.
Wśród torysów pojawiają się jednak głosy, że dwa metry to zbyt duża odległość, aby przywrócić sprawne funkcjonowanie kraju - informuje BBC. Niektórzy oceniają, że wymóg tak dużego dystansu społecznego stawia w trudnej sytuacji transport, restauracje i lokale usługowe.
Były lider Partii Konserwatywnej - Iain Duncan Smith - zwrócił uwagę, że WHO zezwala na zasadę jednego metra, a z zaleceń tych korzysta obecnie m.in. Francja, Dania czy Singapur.
"Pierwszy i najważniejszy priorytet odmrażania gospodarki to zmniejszenie wymogu dystansu do jednego metra. Branże, takie jak hotelowa, nie zarobią na siebie z dystansem dwóch metrów" - ocenił polityk.
Ostateczną decyzję w tej sprawie będzie musiał podjąć Boris Johnson. Jak wskazuje BBC, brytyjscy lekarze i naukowcy w zdecydowanej większości sprzeciwiają się zmniejszenia wymogu dystansu z dwóch do jednego metra. Podkreślają, że koronawirus - pomimo spadku liczby chorych - nie zniknął z kraju.
Czytaj więcej:
Johnson nie wyklucza otwarcia pubów już w czerwcu
Nowe wytyczne dla osób zagrożonych w UK. Co się zmieniło?
"Financial Times": Część ministrów chce szybszego otwarcia pubów i restauracji
Boris Johnson zmienia przepisy i pozwala na nocowanie poza domem