Brexit: Próg zarobkowy dla imigrantów "najbardziej uderzy w Walię"
W tzw. Białej Księdze brytyjski rząd zapisał, że warunkiem ubiegania się o pięcioletnie prawo pobytu na Wyspach po Brexicie będzie posiadanie pracy z zarobkami minimum 30 tysięcy funtów rocznie. Nowy system ma obowiązywać od 2021 roku.
Rząd chce w ten sposób przyciągnąć na Wyspy wysoko wykwalifikowanych pracowników, ale eksperci widzą w pobrexitowych przepisach imigracyjnych duże zagrożenie dla sektora produkcji - zwłaszcza w Walii.
"Nowa rządowa polityka uderzy w Walię nieco mocniej niż w pozostałe części kraju" - zauważa Jonathan Portes, prof. ekonomii w King's College London. "Migranci z UE to nie tylko ludzie, którzy pracują w rolnictwie. Wielu z nich pracuje w produkcji i zarabia mniej niż 30 tys. funtów" - dodaje w rozmowie z BBC.
"Mimo że przeciętne zarobki w pełnym wymiarze godzin dla Wielkiej Brytanii jako całości nie są dalekie od 30 tys. funtów, to w Walii są już znacznie niższe" - podkreśla Portes i apeluje o niższy próg zarobkowy dla walijskich pracowników z UE. Jego propozycja to 20 tys. funtów, która "delikatnie złagodzi" potencjalny wpływ rządowej polityki migracyjnej.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przekonuje, że "nowy system imigracyjny ma na celu zwiększenie płac i wydajności w gospodarce brytyjskiej, w tym w Walii, i będzie wspierał przedsiębiorstwa, społeczności i usługi publiczne".
William Watkins, właściciel rozlewni wody mineralnej i napojów w środkowej Walii, uważa, limit w wysokości 30 tys. funtów to "szaleństwo". W jego firmie większość pracowników to imigranci z UE. "Staramy się również zatrudniać miejscowych, ale tutaj, w środkowej Walii, nie ma wystarczającej liczby ludzi, aby obsadzić wakaty" - zaznacza szef Radnor Hills w Knighton.
"W przemyśle spożywczym potrzeba ludzi, którzy zarabiają poniżej 30 tys. funtów. Limit zarobków na tym poziomie oznacza katastrofę dla tej branży" - podsumowuje Watkins.