Bodnar: Jest mi bardzo przykro
"Byłem dobrze przygotowany, świetnie się czułem na rozgrzewce. Nie chcę gdybać, ale jednak
Gdyby nie te dwie kraksy, mogłoby być dzisiaj naprawdę dobrze" - stwierdził zwycięzca etapu jazdy indywidualnej na czas w Tour de France.
Bodnarowi trudno było komentować swój start i nie potrafił wyjaśnić, dlaczego dwukrotnie się przewrócił.
"Pierwszy zakręt w lewo - upadek, pierwszy zakręt w prawo - upadek. Nie wiem co się stało. Nawierzchnia była sucha, byłem pewny siebie. Z reguły jeżdżę zachowawczo podczas deszczu, ale tam było sucho. Jest mi bardzo przykro, przepraszam moich kibiców" - oznajmił.
Bodnar nie wie, co zawiodło w sprzęcie. "Jeżdżę na tych oponach od dawna, mam zaufanie do producenta, znam ten rower. Nie mam pojęcia dlaczego tak się stało. Może zbyt ostro wchodziłem w zakręt? Ale w końcu to są mistrzostwa świata" - podkreślił.
Po drugiej wywrotce zmienił rower, ponieważ kierownica była tak skrzywiona, że nie mógł kontynuować jazdy. Potem doścignął go walczący o medal Słoweniec Primoz Roglic, a Polak, nie chcąc złamać przepisów, musiał trzymać odpowiedni dystans za nim.
Bodnar ma ranę ciętą na biodrze i inne drobniejsze obrażenia.
"Te rany na nogach, na łokciu, to jest nic. Gorzej z biodrem. Zdecydowałem po konsultacji z lekarzem, żeby tej rany nie szyć. Szwy przeszkadzałyby mi w niedzielnym wyścigu ze startu wspólnego. Chcę w nim pojechać i pomóc Michałowi Kwiatkowskiemu. Zakleimy tę ranę i myślę, że będzie ok" - ocenił.
Kolarz z dolnośląskiej Chrząstawy nie był zaskoczony wygraną Toma Dumoulina. Holender wyraźnie wyprzedził Roglica oraz Brytyjczyka Chrisa Froomea.
"Spodziewałem się, że walka o zwycięstwo rozegra się między Dumoulinem i Froomeem. Oczywiście Roglica też brałem pod uwagę, ale sam także myślałem o medalu i dlatego ciężko mi o tym mówić" - zakończył.