Beijing: The Kołecki and Dołęga Draggers have won the Olympic medals
Medale wręczyła im członkini Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Irena Szewińska. Następnie wysłuchali Mazurka Dąbrowskiego.
Kołecki został piątym polskim sztangistą, który ma w dorobku olimpijskie złoto. Pochwalić się tym mogą również: Ireneusz Paliński, Waldemar Baszanowski, Zygmunt Smalcerz i Adrian Zieliński.
Dziewięć lat temu w Pekinie w kategorii 94 kg stanął na drugim stopniu podium. W dwuboju uzyskał wówczas 403 kg, a Iljin 406. W sierpniu 2016 roku pojawiły się jednak doniesienia, że Kazach w trakcie chińskich igrzysk miał w organizmie zabronioną substancję - stanozolol. W listopadzie MKOl go zdyskwalifikował i poinformował o odebraniu również drugiego złotego medalu, wywalczonego w Londynie w 2012 roku.
"Informacja o dopingu Iljina mnie nie zaskoczyła, bo zdaję sobie sprawę, jak wygląda szkolenie w krajach bloku wschodniego. To oczywiście dziwne dostać medal poza areną sportową, ale nie zmienia to radości z niego. Czuję się dumny otrzymując go z rąk Ireny Szewińskiej, a poza tym w Klubie Olimpijczyka wśród mistrzów zawiśnie moje zdjęcie" - stwierdził Kołecki.
Posiadany przez niego srebrny medal z Pekinu trafi do Gruzina Arsena Kasabijewa, który od grudnia 2009 roku ma polskie obywatelstwo.
"Symbolicznie na początku sierpnia wręczyłem mu medal u mnie w ogrodzie. Potem zgodnie z procedurą przekazałem go do PKOl i mam nadzieję, że wkrótce w Gruzji go otrzyma" - zdradził srebrny medalista igrzysk w Sydney (2000).
Kołecki krążek wywalczony w Australii przekazał Fundacji Kamili Skolimowskiej. Srebrny z Pekinu wisiał natomiast w hali sportowej w Wierzbnie koło Wrocławia, z którego pochodzi.
"Jak już się trochę nacieszę tym medalem, to za kilka tygodni również trafi do Wierzbna w miejsce srebrnego, który musiałem zabrać" - zapewnił.
Dołęga natomiast w Pekinie znalazł się tuż za podium w kategorii 105 kg. Trzeci był Łapikow, który uzyskał taki sam wynik w dwuboju co Polak, ale był lżejszy o 70 gramów. Wpadkę dopingową Rosjanina także ujawniono w sierpniu ubiegłego roku.
"Takie mamy teraz przepisy. Pojawiły się lepsze metody wykrywania dopingu i reanalizy. Nam pozostaje się tylko cieszyć z tego, co jest teraz" - oznajmił Dołęga.
Dla trzykrotnego mistrza świata olimpijski medal do dzisiaj pozostawał niespełnionym marzeniem.
"To jest piękno sportu. Nie zawsze się wygrywa, porażki są jego nieodłączną częścią. Miałem w trakcie kariery zarówno wiele radosnych jak i smutnych momentów" - podsumował.
Po uroczystości rozpoczęło się posiedzenie zarządu PKOl. Jednym z jego punktów jest sprawa premii finansowych dla Kołeckiego i Dołęgi za wręczone medale. Dziewięć lat temu za złoty krążek chińskich igrzysk sportowiec otrzymywał 200 tysięcy złotych i samochód, za srebrny 150 tysięcy, a za brązowy 100 tysięcy.
"Jeżeli PKOl postanowi nas finansowo wynagrodzić, to super. Pytać o to wprost jednak nie zamierzam" - stwierdił Kołecki, któremu przytaknął kolega z pomostu.
Teraz oficjalnie reprezentanci Polski zdobyli w Pekinie 11 medali - cztery złote, pięć srebrnych i dwa brązowe.
Na medal brązowy zdobyty w podobnych okolicznościach, ale w Londynie (2012) wciąż czeka Tomasz Zieliński. W jego przypadku aż sześciu rywali, którzy uplasowali się przed nim, po ponownych badaniach zostało przyłapanych na dopingu i zdyskwalifikowanych. Oficjalne potwierdzenie do PKOl wciąż jednak nie wpłynęło.