Ataki terrorystyczne w UK "to wina cięć w policji"
Robert Quick, który kierował dowództwem antyterrorystycznym Scotland Yardu w latach 2008-2009, odrzucił tłumaczenia Borisa Johnsona, który po piątkowym ataku na London Bridge obwinił poprzednio rządzącą Partię Pracy za system umożliwiający przedterminowe zwalnianie skazanych za terroryzm.
"Powodem, dla którego ten zabójca chodził po ulicach, było automatyczne wcześniejsze zwolnienie, które zostało wprowadzone przez lewicowy rząd" - zaznaczył premier.
Zdaniem Roberta Quicka, to nie długość wyroków ma znaczenie, tylko fakt, że policja traci szansę na skuteczną walkę z terroryzmem przez redukcje zatrudnienia i cięcia budżetowe.
"Od 2000 roku służby otrzymywały dodatkowe fundusze, aby odbudować obecność policji sąsiedzkiej. Funkcjonariusze mieli służyć pomocą lokalnym społecznościom i być dobrze widoczni w każdej dzielnicy. Po przejęciu władzy przez torysów, te jednostki zniknęły" - wskazał ekspert.
"Oni pełnili ważną funkcję - byli oczami i uszami służb walczących z terroryzmem. Ich wkład został niedoceniony i po 10 latach rządów policja sąsiedzka niemal zniknęła z ulic miast w Wielkiej Brytanii" - dodał były szef Scotland Yard ds. walki z terroryzmem.
Czytaj więcej:
Johnson: Skazani za terroryzm nie powinni być przedterminowo zwalniani
Brytyjska policja aresztowała podejrzanego o terroryzm
Rodzina terrorysty z Mostu Londyńskiego potępia jego czyn