Alkohol a poglądy polityczne w UK: Zwolennicy Brexitu wolą gorzkie smaki
"Brexit stworzył w kraju polityczny impas. Ludzie są tak podzieleni, że szukają wszędzie znaków ostrzegawczych, które oddają polityczne skłonności innych. Wszystko od wyboru butów do tego, czy wolisz koty czy psy, może być wskazówką do odszyfrowania politycznych przekonań. Najlepszym odzwierciedleniem tendencji do głosowania jest w UK alkohol" - próbuje w sposób żartobliwy podejść do skłonności politycznych Brytyjczyków "Spectator".
Tygodnik zauważa, że osoby, które lubują się w porto, z pewnością są za Brexitem. Dlaczego? To nieważne, że porto jest portugalskie, a Portugalia jest w UE. "Zaczęliśmy je pić i wykupywać prawa do nazywania na początku 1700 roku, aby poradzić sobie z wielką suszą winorośli spowodowaną wojną z Francją".
Wino madera natomiast jest trunkiem zwolenników Unii. Był to napój George'a Washingtona, jak i Johna Adamsa, którzy nienawidzili Brytyjczyków.
W tokaju upodobanie znajdują zwolennicy UE, którzy naprawdę chcą pozostać we Wspólnocie, jeśli miałoby to wpływ na ich firmę, ale nie lubią Jean-Claude'a Junckera i okazjonalnie krytykują imigrantów.
Pijący wódkę nie mają konkretnych upodobań politycznych; spędzają oni cały dzień na forach internetowych "psocąc".
A piwa? Pszeniczne jest dla zwolenników pozostania we Wspólnocie. Hoegaarden i Leffe są w końcu flamandzkie. Zwolennicy Unii sięgną też po Peroni, czeskie, niemieckie piwo i oczywiście Guinnessa. Dla zwolenników Brexitu pozostaje "gęsta, brązowa ciecz" jak Speckled Ocelot lub Amber Warning.
"Whisky, na wypadek, gdyby ktoś się zastanawiał, jest zarezerwowana dla pewnej grupy ludzi, którzy są na kogoś bardzo wściekli i źli, że coś zostawili. Nie są pewni, kogo lub co. Po prostu są wkurzeni" - przekazuje "Spectator".