Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Akcja "Zostań w domu" jest dobra. Ale nie dla ofiar przemocy domowej

Akcja "Zostań w domu" jest dobra. Ale nie dla ofiar przemocy domowej
Wiele Polek tkwiących w przemocowych związkach jest aktualnie narażonych na całodobowy kontakt ze swoimi oprawcami... (Fot. PAP)
'Zostań w domu' - namawiają politycy, celebryci i eksperci zajmujący się panującą pandemią COVID-19. Jednak dom nie jest bezpiecznym miejscem dla wszystkich. To w nim dochodzi bowiem do przemocy, której statystyki szybują w górę w czasie kataklizmów i epidemii.
Reklama
Reklama

„Dla niektórych osób zostanie w domu to też jest zagrożenie życia i zdrowia. I to jest sytuacja patowa w aktualnych okolicznościach" - zauważa Joanna Gzyra–Iskandar z Centrum Praw Kobiet.

Na dwukrotny wzrost przypadków przemocy domowej w trakcie pandemii COVID–19 jako pierwszy zwrócił uwagę magazyn "Sixth Tone", publikujący informacje z Chin. „Pamiętajmy więc, że to nie dla wszystkich jest bezpieczny i spokojny czas. Również statystyki z Australii wskazują na bezpośredni związek pomiędzy klęskami żywiołowymi i napiętą sytuacją społeczną a wzrostem liczby przypadków przemocy wobec kobiet i dzieci" - napisała w poniedziałek na Facebooku Urszula Kuczyńska z Lewicy.

Swoich obaw o sytuację kobiet w Polsce nie kryje Centrum Praw Kobiet, z którego usług korzysta rocznie ponad 3,8 tys. Polek. Wszystkie oddziały tej organizacji w związku z pandemią koronawirusa są zamknięte, ale pracownicy wciąż działają zdalnie.

„Musiałyśmy odwołać wszystkie konsultacje bezpośrednie, wszystkie grupy wsparcia. Konsultacji udzielamy cały czas zdalnie. Można do nas pisać maile, można dzwonić, można się kontaktować przez skype’a" - wyjaśnia Joanna Gzyra–Iskandar. Ma jednak świadomość, że to nie jest wystarczające. „Nie wszystkie panie pozostające w domach, szczególnie te w krzywdzących związkach albo te z dziećmi, które nie chodzą do szkół i przedszkoli, mogą z tej formy kontaktu skorzystać" - dodaje.

Problem zauważa również Aleksanda Mosiołek z gdańskiego oddziału CPK. „Część pań, do których dzwonimy i chcemy odbyć konsultacje mówi, że nie ma takiej możliwości, bo przebywają właśnie w jednym mieszkaniu ze sprawcą przemocy. To nie są pojedyncze przypadki, da się odczuć, że to stanowi kłopot" - stwierdza.

Z kolei Joanna Gzyra–Iskandar zauważa, że biura na razie nie przyjmują większej liczby zgłoszeń z prośbą o interwencję niż zazwyczaj. „Mamy jednak obawy, że to w pewnym momencie nastąpi. Spodziewamy się eskalacji, ponieważ wszystkie epidemie, kataklizmy, katastrofy naturalne, pożary, powodzie, huragany powodują wzrost przemocy domowej, często nawet o 50 procent" - ocenia.

Organizacje takie jak Centrum Praw Kobiet muszą teraz odnaleźć się w nowej sytuacji i sprawdzić, jak w trakcie kwarantanny zgłaszać się o pomoc do gmin, miejskich ośrodków pomocy społecznej, gdzie i jak można wykonać obdukcję. Zwłaszcza że wiele Polek tkwiących w przemocowych związkach jest aktualnie narażonych na całodobowy kontakt ze swoimi oprawcami.

„To jest bardzo ciężka sytuacja i może być czynnikiem powodującym, że ta przemoc będzie się nasilać" - przestrzega Aleksandra Mosiołek. I dodaje: „To że siedzimy razem w domu, jesteśmy zamknięte ze sprawcą w czterech ścianach i nie bardzo mamy dokąd uciec to jedna sprawa. Ale dochodzą do tego inne czynniki, które mogą zwiększać frustrację i stres, a co za tym idzie prawdopodobnieństwo przypadków przemocy - utrata pracy, źródła dochodu, niepewność jutra".

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 28.03.2024
    GBP 5.0474 złEUR 4.3191 złUSD 4.0081 złCHF 4.4228 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama