Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Kvitova chce pójść w ślady Williams

 Kvitova chce pójść w ślady Williams
Petra Kvitova prześcignęła w rankingu Agnieszkę Radwańską - a jak pójdzie jej w decydującym, finałowym meczu? (Fot. Getty Images)
Czeska tenisistka Petra Kvitova w dzisiejszym finale Wimbledonu będzie miała okazję po trzech latach przerwy zanotować drugi wielkoszlemowy sukces. Tyle samo czekali na takie osiągnięcie Amerykanie Serena Williams i Pete Sampras oraz Serb Novak Djokovic.
Reklama
Reklama

Rozstawiona z numerem szóstym Kvitova jedyny w dorobku sukces w imprezie tej rangi zanotowała w 2011 roku, wygrywając właśnie Wimbledon. Jej rywalką w sobotnim spotkaniu będzie Eugenie Bouchard (13.). 24-letnia Czeszka będzie chciała po raz drugi w karierze pokonać młodszą o cztery lata Kanadyjkę (poprzednio grały przeciwko sobie rok temu w Toronto). Jeśli jej się to uda, to zapisze się w historii obok Sereny Williams, Samprasa i Djokovica, którzy również trzy lata czekali na drugi tytuł w najbardziej prestiżowych turniejach tenisowych.

Amerykanka w 1999 roku cieszyła się ze zwycięstwa w US Open, a następnie świętowała sukces na kortach im. Rolanda Garrosa w 2002 roku. Od triumfu w nowojorskiej imprezie zaczął też Sampras (1990), który kolejne wielkoszlemowe zwycięstwo odniósł 35 miesięcy później w Wimbledonie. Djokovic z kolei pierwsze dwa triumfy w turniejach tej rangi zanotował w Australian Open (2008, 2011). Kvitova kilkakrotnie w rozmowach z dziennikarzami podkreślała, że po sukcesie sprzed trzech lat nastał dla niej trudny czas.

"Nie byłam przygotowana na tak wielkie zainteresowanie moją osobą. To było najgorsze. Możesz słyszeć od innych wiele razy, jak to jest, ale dopóki tego nie przeżyjesz, to nie wiesz, jak to jest tak naprawdę. Oczekiwałam potem od siebie zbyt wiele. Myślałam, że jako triumfatorka Wimbledonu muszę wygrywać później każdy mecz. To było zgubne" - oceniła.

Jak podaje strona WTA, Czeszka - niezależnie od wyniku dzisiejszego meczu, awansuje na czwarte miejsce w światowym rankingu, które obecnie zajmuje jeszcze Agnieszka Radwańska. Na spory awans liczyć może Bouchard. Kanadyjka będzie co najmniej siódmą rakietą świata, a jeśli wygra - szóstą.

"Jestem dumna z tego, co tu osiągnęłam, ale moja praca jeszcze nie jest zakończona. Chcę wykorzystać moją szansę i nie będę czekać na to, aż ktoś mi ją podaruje" - zapowiedziała wojowniczo pochodząca z Montrealu zawodniczka.

Bouchard po raz pierwszy zagra w wielkoszlemowym finale. Jest pierwszą od pięciu lat zawodniczką, która w każdej z trzech pierwszych imprez tej rangi dotarła do półfinału. Kanadyjka w 2012 roku wygrała juniorski Wimbledon. Szybszy progres zanotowała wcześniej w latach osiemdziesiątych Białorusinka Natasza Zwierewa, która jak juniorka wygrała w 1987 roku US Open, a niespełna rok później dotarła do finału seniorskiego French Open.

Statystyka przemawia na korzyść Kvitovej. W liczonej od 1968 roku Open Erze sześciokrotnie rywalizację wielkoszlemową wygrały turniejowe "szóstki". Tylko raz zaś sukces świętowała zawodniczka grająca z numerem 13. Była nią Rosjanka Maria Szarapowa, gdy w 2004 triumfowała w Wimbledonie.

Jak podkreślono na stronie WTA, dzisiejszy pojedynek Kvitovej i Bouchard (godz. 14:00 lokalnego czasu) będzie pierwszym finałem w imprezie tej rangi z udziałem dwóch tenisistek urodzonych w latach dziewięćdziesiątych.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 19.04.2024
    GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama