Anne Hathaway z powodu pandemii miała napady lęku
Najnowszą pozycją w aktorskim portfolio Anne Hathaway jest osadzona w realiach pandemii komedia romantyczna "Skazani na siebie". Laureatka Oscara wcieliła się w niej w zajmującą wysokie stanowisko w marketingu Lindę, która ze względu na wprowadzone w Wielkiej Brytanii obostrzenia musi pozostać w jednym mieszkaniu z byłym chłopakiem. To uwięzienie w czterech ścianach jest dla bohaterki frustrującym doświadczeniem, z którym radzi sobie, krzycząc w poduszkę w chwilach największego stresu. I opróżniając w błyskawicznym tempie kolejne butelki wina.
"Uwielbiałam kręcić sceny, w których krzyczę w poduszkę. Nie było tego w scenariuszu. Pomyślałam wtedy: Cóż, pozwólcie mi robić to, co sama robiłam w tym roku. To było bardzo prawdziwe i do pewnego stopnia oczyszczające. Najtrudniejszą sceną do zagrania była natomiast ta, w której zwalniam grupę ludzi podczas rozmowy na Zoomie. To było niesamowicie bolesne, bo zdawałam sobie sprawę z tego, jak wiele osób to naprawdę przeżyło w ostatnim czasie" - wyjawiła aktorka w rozmowie z brytyjskim magazynem „Glamour".
Nowa rola zmusiła Hathaway do konfrontacji z własnym kryzysem psychicznym, którego doświadczyła po wybuchu pandemii. Gwiazda wyznała, że miała napady lęku.
"Ten film uchwycił poczucie izolacji i osamotnienia, którego wielu z nas doświadczyło w ostatnich miesiącach. Na początku pandemii miałam uczestniczyć w grupowej wideokonferencji. Nie byłam w stanie tego zrobić, bo miałam potworny napad lęku. Postanowiłam później napisać do wszystkich i wyjaśnić, co się stało. Cieszę się, że byłam z nimi szczera, gdyż podzielili się ze mną własnymi doświadczeniami i zaoferowali mnóstwo wsparcia. Dzięki tej sytuacji zrozumiałam, jak wspaniałych ludzi mam wokół siebie" - zdradziła Hathaway.