Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Zakaz fotografowania sposobem na nauczenie turystów kultury

Zakaz fotografowania sposobem na nauczenie turystów kultury
Popularność i związany z nią napływ turystów czasem zaczyna doskwierać - wiedzą o tym m.in. mieszkańcy Barcelony... (Fot. Getty Images)
Szczególnie popularne muzea i restauracje walczą z pozbawionym namysłu robieniem zdjęć na potrzeby mediów społecznościowych. Jak? Zakazując lub ograniczając możliwość fotografowania. Ma to także przywrócić dawny styl zwiedzania, kiedy to najważniejsze było doświadczanie nowego, a nie zdobywanie popularności w sieci.
Reklama
Reklama

Świat przestaje mieć granice dla tych, którzy są jego ciekawi. Zachęcają piękne krajobrazy, przystępne ceny lotów i liczne zdjęcia na Instagramie, które jedynie podsycają naszą chęć odkrywania kolejnych zakątków.

Okazuje się, że jeden hasztag wart jest więcej niż rekomendacje najlepszych przewodników, a miejsce, które zyskuje ogromną popularność na Instagramie z marszu staje się obowiązkowym kierunkiem podróży dla tych, którzy chcą być na czasie z trendami. Przykładem może być Santorini, które przekonało się, czym jest klątwa związana z Instagramową popularnością.

Ta popularność i związany z nią napływ turystów czasem zaczyna doskwierać. Dlatego niektóre hotele, restauracje i atrakcje turystyczne, takie jak muzea, nałożyły surowe ograniczenia związane z możliwością fotografowania. Inne wręcz wprowadzają zakazy. Z jednej strony, ma to zachęcić do prawdziwego doświadczania odwiedzanych miejsc, z drugiej kryje się za tym coś jeszcze - nadzieja na zmniejszenie liczby turystów nastawionych wyłącznie na uzupełnianie swojej Instagramowej galerii.

Jonny Bealby, zajmujący się zawodowo organizowaniem wycieczek, pamięta swoje podróże z czasów, kiedy nie było jeszcze mediów społecznościowych. To zachęciło go do zorganizowania podróży do Omanu, Ekwadoru, Kirgistanu i Mongolii, w trakcie której uczestnicy są odłączeni od świata wirtualnego - telefony oddają już pierwszego dnia podróży. On sam jest zwolennikiem oddzielenia fotografii jako formy sztuki, od chęci zyskania kolejnych "lajków". Wtedy bardziej niż na reakcji innych zależy nam na pięknych wspomnieniach zapisanych na kliszy.

Niektóre hotele, restauracje i atrakcje turystyczne nałożyły surowe ograniczenia związane z możliwością fotografowania. (Fot. Getty Images)

Ciekawe kroki podjęło muzeum Van Gogha w Amsterdamie. "W 2013 roku muzeum wykonało test, który polegał na tym, że pozwolono na fotografowanie wszystkiego i wszystkich bez ograniczeń. Podczas testu goście przyznali, że uważali za nieprzyjemne, gdy inni ludzie cały czas robili zdjęcia" - wyjaśnił przedstawiciel muzeum podczas wywiadu dla CNN. Test pozwolił osiągnąć pewien kompromis. "W muzeum jest kilka wyznaczonych miejsc, w których odwiedzający mogą pozować i robić zdjęcia bez przeszkadzania innym odwiedzającym" - dodał.

Dla niektórych instytucji możliwość fotografowania to okazja do pozyskania dodatkowych funduszy. Tak jest np. w Casa Azul, dawnym domu Fridy Kahlo w Meksyku, gdzie pobierana jest niewielka opłata wstępna od odwiedzających, którzy chcą robić zdjęcia. Prawie wszyscy decydują się ją uiścić. Podobne zasady wprowadzono w Casa Barragan – muzeum na przedmieściach Meksyku, dawnej rezydencji architekta Luisa Barragana, w 2004 roku wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Czasami zakazy fotografowania są środkiem zapobiegawczym i często przyczyniają się do tego sami turyści i ich zachowanie. Taką decyzję podjęła np. czeska Kaplica Czaszek. W kaplicy znajdują się szczątki 40–70 tys. ofiar epidemii dżumy z połowy XIV w., wojen husyckich w XV w. oraz wojny trzydziestoletniej w XVII w. Czaszki i kości zmarłych posłużyły jako materiał konstrukcyjny dla stworzenia niemal całego wystroju obiektu, w tym kapliczek, ołtarzy, żyrandoli, herbu rodowego książąt Schwarzenbergów oraz „podpisu” Františka Rinta, autora wystroju Kaplicy. Kutnohorskie ossuarium nie pełni funkcji sakralnych i traktowane jest jako ekscentryczna atrakcja turystyczna.

Tak właśnie potraktowali ją turyści, którzy robili zdjęcia czaszek z kapeluszami i okularami przeciwsłonecznymi. Po takich incydentach wprowadzono tam zakaz fotografowania.

Niestety, turyści nie zawsze potrafią się odpowiednio zachować... (Fot. Getty Images)

W Hanoi również zamknięto jedną z największych atrakcji. Ulicę z pociągami, która stała się tak popularna wśród amatorów fotografowania, że władze ze względu na bezpieczeństwo turystów, postanowiły ją zamknąć.

Zachowanie turystów stało się również uciążliwe dla mieszkańców Gion, jednej z pięciu dzielnic gejsz w Kioto. Stowarzyszenie mieszkańców i właścicieli sklepów w dzielnicy Gion wprowadziło zakaz fotografowania, który obowiązuje m.in. we wszystkich prywatnych uliczkach w pobliżu ulicy Hanamikoji. Odwiedzający są również zobowiązani do poproszenia o zgodę, zanim spróbują zrobić zdjęcie przechadzającej się po głównej ulicy gejszy. To właśnie im najbardziej doskwierało zachowanie turystów. Często nagabywane, zmuszane do pozowania do zdjęć i selfie - stały się atrakcjami turystycznymi i niemal lokalnymi maskotkami.

Na takie zakazy decydują się również niektóre hotele i restauracje, np. The Sunset Tower Hotel w Los Angeles.

Ciekawe wnioski płyną z prognozy trendów agencji J Walter Thompson. Jej roczny raport "Future 100" przewiduje, że "wnętrza w stylu antyInstagram", z ciemnymi ścianami i przyćmionym oświetleniem, mające zniechęcać potencjalnych fotografów, staną się popularne w nadchodzącym roku.

"Restauracje odwracają się od przewidywalnego i monotonnego języka narzucanego przez media społecznościowe, zamiast tego tworzą ciemne i intymne przestrzenie, w których priorytetem jest interakcja osobista" - napisał w raporcie analityk.

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 28.03.2024
GBP 5.0474 złEUR 4.3191 złUSD 4.0081 złCHF 4.4228 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama