Wpadł, bo się poskarżył policji
Portugalczyk, choć przed laty dostał nakaz pojawienia się w więzieniu, aby odbyć karę za wystawianie czeków bez pokrycia, zasądzoną w 1999 r., nigdy nie trafił do zakładu karnego. Poszukiwania mężczyzny nie przyniosły skutku, choć ten nigdy nie wyprowadził się ze stołecznej aglomeracji.
W lutym jednak został okradziony przez jednego z pasażerów i zgłosił się z zawiadomieniem o popełnionym wobec niego przestępstwie na posterunek w podlizbońskim Porto Salvo. Po przedstawieniu swoich danych policja ustaliła, że ofiarą kradzieży jest osoba poszukiwana od blisko 20 lat.
59-letni mężczyzna z rozbrajającą szczerością stwierdził, że myślał, że popełnione przez niego przestępstwa uległy już przedawnieniu.
Według przedstawicieli policji w Porto Salvo, poszukiwany latami taksówkarz został w przeszłości skazany na karę dwóch miesięcy więzienia, której nigdy nie odbył.
"Po stwierdzeniu przez nas, że osoba składająca skargę to poszukiwany latami mężczyzna, podjęliśmy decyzję o niezwłocznym skierowaniu go na wykonanie zasądzonej kary. Bezpośrednio z naszego posterunku przewieziony on został on do najbliższego więzienia w Caxias" - ujawniło policyjne źródło.
Komentatorzy twierdzą, że opieszałości wymiaru ścigania w Portugalii coraz częściej towarzyszy też spolegliwość w stosunku do przestępców. Odnotowują, że w lutym br. w podlizbońskim kurorcie Costa de Caparica ujęty został złodziej, którego zwolniono z aresztu po zaledwie kilku godzinach od zatrzymania. Powrócił tam po czterech dniach w związku z przyłapaniem go na kolejnej kradzieży, po czym jeszcze tego samego dnia wyszedł na wolność.