Włosi oburzeni na "The New York Times". Poszło o carbonarę!
Autorką przepisu na smoky tomato carbonarę jest Kay Chun, znana dziennikarka kulinarna i stała współpracowniczka "NYT Cooking". Bez wątpienia ma ogromny talent kulinarny. I bez wątpienia jest pozbawiona instynktu samozachowawczego. O tym drugim świadczy właśnie jej propozycja nowej wersji carbonary, która - jak stwierdziła Chun - jest luźną interpretacją tradycyjnego przepisu. "Pomidory nie są tradycyjnym składnikiem carbonary, ale nadają daniu ciekawy posmak" – stwierdziła. Dodatkowo w przepisie zamiast guanicale użyła bekonu, a ser pecorino zastąpiła parmezanem. Nie przewidziała, że wywoła tym potworną awanturę.
Ta burza może dziwić. W programach kulinarnych i na portalach poświęconych gotowaniu aż roi się przecież od wariacji na temat słynnych potraw, a wielu znanych kucharzy zachęca do eksperymentów i bawienia się dobrze znanymi przepisami tradycją. Problem polega na tym, że Kay Chun sięgnęła po jedno z najbardziej sztandarowych dań kuchni włoskiej. A Włosi są bardzo przywiązani do swojej wspaniałej kulinarnej tradycji, którą uwielbia cały świat. Są niezwykle dumni, że potrawy wymyślone wieki temu w Italii są znane w każdym zakątku globu, a jednocześnie dbają o to, by w każdym zakątku globu te dania gotowano tak, jak we Włoszech. A w Rzymie, Neapolu, Palermo, Wenecji, Mediolanie i żadnym innym włoskim mieście i wsi nikt o zdrowych zmysłach nie dodałby pomidorów do carbonary.
Nic więc dziwnego, że internauci po przeczytaniu tego przepisu w "The New York Timesie" w komentarzach pisali o obłędzie i apelowali do redakcji o "powstrzymanie tego szaleństwa". Głos w sprawie zabrał również jeden z cenionych włoskich szefów kuchni Alessandro Pipero zwany "Królem Carbonary". "Śledzę NYT na Instagramie i sądziłem, że to to jakiś fake. To tak, jakby włożyć salami do cappuccino lub mortadelę w sushi. OK, można, ale nie nazywajmy tego sushi. Tak samo z tym przepisem. Nie mówmy o carbonarze, bo danie z pomidorami nie jest carbonarą. To coś innego" – stwierdził w rozmowie z "Corriere della Sera".
Na przepis Kay Chun zareagowało również zrzeszające włoskich rolników stowarzyszenie La Coldiretti. "Prawdziwe ryzyko polega na tym, że te fałszywe dania niby włoskie zakorzeniają się w międzynarodowej kuchni, trywializując lokalne specjały i autentyczne potrawy" – napisano w specjalnym oświadczeniu. W tym samym piśmie szefowie stowarzyszenia podali więcej przykładów takich trawestacji słynnych włoskich dań, m.in. caprese serwowane z przemysłowym serem zamiast mozzarelli di bufala lub pesto serwowane z migdałami, orzechami włoskimi lub pistacjami zamiast orzeszków piniowych.