Wieczorami Urszula Dudziak odrabia swoje lekcje wokalne. Włącza ćwiczenia nagrane na CD i ze względu na sąsiadów śpiewa na "niskich obrotach". Ale to, co dla niej oznacza "nie za głośno", dla kogoś może być hałasem. Raz jej wokalizy zakończyły się wizytą policjantów. Kwadrans po dwudziestej drugiej usłyszała dzwonek do drzwi...

"Przede mną stało dwóch młodych, przystojnych policjantów. Odezwali się równocześnie: A, to pani Dudziak?. Tak, to ja – odpowiedziałam, nic nie przeczuwając. To pani śpiewa, prawda? – upewnił się jeden. Tak, ja śpiewam, proszę pana – odpowiedziałam znowu grzecznie. A wie pani, która jest godzina? – z uśmiechem zapytał drugi. Spojrzałam na zegarek, on tymczasem kontynuował: Ktoś z sąsiedztwa zgłosił, że pani zakłóca ciszę nocną i musimy ukarać panią mandatem w wysokości pięciuset złotych" – Dudziak relacjonuje to zdarzenie w swojej nowej biograficznej książce „Wyśpiewam wam więcej”.

Jako kontaktowa osoba były przekonana, że jakoś wybrnie z tej sytuacji. Zaproponowała, by ją pouczono, a na przyszłość będzie uważać. Policjant był nieprzejednany: "Nie ma żadnego pouczenia, droga pani. Albo pięćset złotych, albo sprawę rozstrzygnie sąd”. W końcu podpisała zgodę na mandat. "Przyznam się z ręką na sercu, że żal mi było tych kilku stów" – stwierdza piosenkarka.

O sile swojego głosu przekonała się też w innych okolicznościach, kiedy kilka lat temu szukała mieszkania w Warszawie. Spodobało jej się lokum na drugim piętrze blisko klubu Harenda. "Żeby sprawdzić akustykę tego domu, poszłam z siostrą Danusią do sąsiadki, piętro wyżej. Danusia została u niej, a ja zeszłam do mojego potencjalnego mieszkania i rozdarłam się na całe gardło. Okna były otwarte. Jakie było nasze zdumienie, kiedy zaraz po mojej próbie solowej uaktywniły się dwa alarmy samochodowe w autach stojących tuż pod oknem" – relacjonuje Dudziak.

Sytuacja wywołała u obu sióstr wesołość. Nie spodziewały się, że głos wokalistki ma aż taką moc.

"Wyśpiewam wam więcej" jest kontynuacją bestsellerowej książki "Wyśpiewam wam wszystko”.