Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

UWAGA: Diety eliminacyjne nie służą odchudzaniu

UWAGA: Diety eliminacyjne nie służą odchudzaniu
Obsesyjne przyglądanie się wszystkiemu, co jemy, kontrolowanie i wyłączanie kolejnych produktów, pod przykrywką dbania o siebie, to droga do zaburzeń odżywiania, a z czasem i anoreksji. (Fot. Getty Images)
Wykluczenie ze swojego jadłospisu jakiegoś produktu lub całej grupy produktów ma sens wtedy, gdy ma to służyć poprawie zdrowia i są ku temu wyraźne wskazania medyczne. Ale stosowanie diet eliminacyjnych po to, by schudnąć, jest absurdalne - twierdzi dietetyczka Agata Ziemnicka.
Reklama
Reklama

Żywieniowe trendy zmieniają się jak w kalejdoskopie i niemal każdego roku pojawia się jakaś dieta, który zyskuje popularność. Dziś modna jest odstawianie konkretnych produktów - wykluczenie cukru czy wręcz wszystkich węglowodanów, ograniczenie spożycia mięsa lub całkowita rezygnacja, powstają również dietetyczne hybrydy jak wegetariańska dieta keto. Przykłady można mnożyć, niewątpliwie diety eliminacyjne są na topie. Jednak czy taki model żywienia ma sens?

"Dieta eliminacyjna kiedyś wydawała mi się dietą absolutnie niepotrzebną, oczywiście jeśli nie mówimy o jakiś skrajnych wypadkach chorobowych. I byłam daleka od jej zalecania. Jednak z czasem dostrzegłam, że dieta eliminacyjna to coś, co właściwie każdy z nas robi. Bo każdy z nas unika czegoś, po czym źle się czuje, odczuwa dyskomfort lub od czego stroni od dzieciństwa. Zatem automatycznie eliminujemy produkty, które nam nie służą, może być tak, że unikamy ich nieświadomie, a może być tak, że unikamy ich celowo, bowiem zdajemy sobie sprawę z późniejszych przykrych konsekwencji" – wskazuje dietetyczka.

Zaznacza jednak, że dieta eliminacyjna diecie eliminacyjnej nierówna. "Posłużę się tu pewnym przykładem. Wiem, że krewetki mi nie służą, źle się po nich czuję i świadomie ich unikam. Wykluczam po prostu jeden produkt, którego brak nie wpływa w szczególny sposób na moją dietę. Jednak jeśli w ślad za tym decyduję się nie jeść wszystkich owoców morza, decyduje się wyłączyć z jadłospisu grupę produktów, które są bardzo zdrowe" - wyjaśnia. I tu dochodzimy do sedna. Bowiem, jak wskazuje dietetyczka, eliminacja całych grup produktów (np. węglowodanów lub produktów zawierających gluten) bez istotnej potrzeby, powoduje, że odbieramy naszemu organizmowi źródła cennych makroskładników, które stanowią budulec dla naszego organizmu. I kiedyś nasz organizm się o nie upomni.

"Są osoby, które są w bardzo dobrej relacji ze swoim ciałem, wiedzą, co im służy, co nie i nie stosują bardzo restrykcyjnych diet. Natomiast większość ludzi sięga po takie diety, żeby stracić na wadze. I oczywiście to się udaje, bo jeśli wykluczymy z jadłospisu węglowodany, to oczywiście kaloryczność posiłków spada, więc my chudniemy. Jednak jeśli spojrzymy na badania i indeksy masy ciała osób, które odchudzały się w ciągu ostatnich 10 lat, stosując diety eliminacyjne, to dziś te osoby są o 5-6 kilogramów cięższe niż przed rozpoczęciem tego całego procesu odchudzania. Dotyczy to 80–90 proc. osób, które się w ten sposób odchudzają" – wyjaśnia Agata Ziemnicka.

Dietetyczka ostrzega również, że takie obsesyjne przyglądanie się wszystkiemu, co jemy, kontrolowanie i wyłączanie kolejnych produktów, pod przykrywką dbania o siebie, to droga do zaburzeń odżywiania, a z czasem i anoreksji. "Dieta eliminacyjna jako droga do odchudzania to jest absurd, głupota i próba utrzymania się w jakimś szalonym reżimie. Podam przykład. Dieta ketogeniczna jest polecana osobom z padaczką lekooporną, ale ile osób na to cierpi? Dieta bezglutenowa zalecana jest osobom z celiakią, ale dotyczy ona zaledwie 1 proc. ludzi na świecie" – tłumaczy Ziemnicka.

Dietetyczka zwraca jednak uwagę, że stosowanie diety eliminacyjnej może w niektórych przypadkach przynosić korzyści. "Może się zdarzyć tak, że na jakimś etapie życia zaczynamy być wrażliwi na histaminę, wtedy należy zatrzymać jej podaż poprzez wykluczenie produktów fermentowanych, nawet najzdrowszej kiszonej kapusty, pomidorów, bakłażanów, bo jej nadmiar może powodować reakcje alergiczne. Zmniejszenie jej ilości powoduje, że organizm sobie to wyreguluje i być może ponownie będziemy mogli wrócić do spożywania tych produktów. Może być też tak, że na skutek jedzenia bardzo dużej ilości produktów pszenicznych dochodzi do tzw. nieceliakalnego nietolerowania pszenicy lub glutenu, choć częściej ma to związek z pszenicą. Zatem w diecie dominuje białe pieczywo, białe makarony, jest niewiele innych grup zbożowych, albo wszystkie są pozbawione błonnika, wtedy możemy odczuwać ból brzucha, niestrawność" – zauważa dietetyczka.

I dodaje, że dieta eliminacyjna jest również korzystna dla osób, które mają zespół jelita drażliwego. "Jeśli naszą piętą achillesową są jelita i tam kumuluje się cały stres, produkty, które zawierają specyficzne cukry powodują wzdęcia i bolesność, a także dyskomfort. Wtedy wprowadzamy dietę bez FODMAP (fermentujące oligosacharydy disacharydy, monosacharydy i poliole) wykluczamy z diety np. jabłka, gruszki, ksylitol. Wprowadzamy takie ograniczenia na 6-8 tygodni, po tym czasie na nowo wprowadzamy te produkty do swojego menu" - wyjaśnia. Eliminacja może być pomocna dla organizmu, jeśli stosowana jest adekwatnie i mądrze i zazwyczaj pozwala organizmowi wrócić do równowagi, a my możemy te produkty, które nam nie służą z czasem spożywać w mniejszych ilościach. Ale Zimnicka zaznacza, że takie diety mają służyć poprawie zdrowia, a nie odchudzaniu się.

Dietetyczka radzi, by w przypadku, gdy dostrzegamy u siebie pewne dolegliwości, nie zaczynać od razu restrykcyjnych diet i wykreślanie z listy zakupów kolejnych produktów, ale dokładnie obserwować siebie. Przyczyną dolegliwości może być bowiem powszechny dziś stres, który jest wyniszczający dla naszego układu pokarmowego.

"Jesteśmy niewyobrażalnie napięci, jelita otrzymują sygnał, że mają nie zabierać energii, która jest konieczna, aby radzić sobie w stanie walki i ucieczki, czyli atawistycznej reakcji na stres. Zalecam przede wszystkim przyjrzeć się sobie i przez dwa tygodnie skrupulatnie zapisywać, co jemy, kiedy źle się czujemy czy biegunka pojawia się codziennie, czy tylko w poniedziałek przed pracą, czy po spożyciu konkretnego produktu. Bardzo często jest bowiem tak, że dolegliwości pokarmowe wynikają z emocji, a nie jedzenia. Lekarze często na podstawie badań, które nic nie wykazują, są bezradni, bo naszym wrogiem jest stres, zajadanie go np. słodyczami. Zatem zanim zaczniemy eliminować, na początek zaczęłabym od probiotyków najlepszej jakości, regularnych spacerów i bardzo wnikliwej obserwacji. Jeśli jednak dolegliwości dalej się utrzymują, wtedy warto udać się do specjalisty, ale takiego, który łączy jedzenie, emocje i układ pokarmowy" – podsumowuje Ziemnicka.

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 19.04.2024
GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama