Toni Braxton w latach 90. była jedną z największych gwiazd muzyki rozrywkowej. To wówczas zdobyła aż siedem prestiżowych nagród Grammy, a jej największe przeboje plasowały się na szczycie światowych list przebojów. Artystka wystąpiła też w kilku filmach, takich jak "Królestwo niebieskie", "Na zakręcie losu" czy "Faith Under Fire". 53-letnia dziś gwiazda, która wciąż zachwyca nienagannym wyglądem, w najnowszym odcinku internetowego programu magazynu "Vogue" zdradziła swój największy urodowy sekret. A jest nim używanie do pielęgnacji twarzy… wibratora.

Autorka hitu "Un-Break My Heart" przyznała, że do codziennego masażu twarzy nie używa cieszących się dużym uznaniem jadeitowych wałków czy rolek, ale właśnie popularnego erotycznego gadżetu. W ten niekonwencjonalny sposób radzi sobie z obrzękami i cieniami pod oczami. "Wywołuje on efekt mrowienia, co aktywuje mięśnie i stymuluje je do pracy. Używam go tylko w tym celu, naprawdę" – zapewniła ze śmiechem gwiazda. I dodała, że przed każdym użyciem wkłada akcesorium do zamrażarki, by w jeszcze większym stopniu "wykorzystać potencjał jego działania".

Masaż twarzy od jakiegoś czasu cieszy się dużą popularnością. Wielu ekspertów rekomenduje tradycyjne urządzenia do masażu, jako skuteczny sposób na redukcję opuchlizny, ujędrnienie wiotczejącej wraz z wiekiem skóry oraz przywrócenie jej gładkości i sprężystości. Czy jednak niecodzienny trik Toni Braxton jest rozwiązaniem, z którego możemy brać przykład? "Wibrujące urządzenia mają w istocie pozytywny wpływ na skórę. Zwiększają krążenie krwi, stymulują produkcję kolagenu, mogą nawet poprawić wchłanianie produktów do pielęgnacji" – rozwiewa wątpliwości dermatolog Joshua Zeichner.

Ekspert zastrzega jednak, że podczas urodowego zabiegu z użyciem erotycznej zabawki należy zachować ostrożność. "Ważne jest, by używać takich gadżetów rozsądnie i nie ustawiać zbyt wysokiego natężenia wibracji, gdyż może to spowodować podrażnienia skóry. I oczywiście upewnić się, że urządzenie jest odpowiednio zdezynfekowane, jeśli było wcześniej używane" – konkluduje ekspert.