Sport to nie przymus
Jeśli wybieramy się na pierwszy trening używając słowa "muszę", ryzykujemy, że również kolejne treningi będziemy traktować podobnie. W dłuższej perspektywie zniechęci nas to do dalszych sportowych wysiłków – zwraca uwagę Tomasz Kurach, psycholog sportu i ekspert kampanii "Warzywa i owoce – na szczęście!".
"Gdy już mamy za sobą pierwsze treningi, zwróćmy uwagę na to, jak oceniamy swoje postępy i co mówimy lub myślimy na temat napotykanych ewentualnych trudności. Czy po popełnionym błędzie wytykamy sobie, że nic nie potrafimy i po co to wszystko? Czy po trudniejszej niż zwykle sesji treningowej myślimy, że to chyba nie dla nas, skoro jesteśmy tak zmęczeni?" - zauważa ekspert.
Psycholog uważa, że powinniśmy pomyśleć przez chwilę, co powiedzielibyśmy w takiej sytuacji bliskiej nam osobie, która zaczyna swoją sportową przygodę.
"Czy rzucilibyśmy w jej stronę kilka oschłych słów w stylu: zastanów się, po co ci ten sport lub nie potrafisz, więc daj sobie z tym spokój? Prawdopodobnie nie! Zwykle w opisywanej sytuacji okazujemy wsparcie i zachęcamy do dalszych prób. Podobnie więc zachowujmy się w stosunku do siebie samego" - radzi.
Pomocne mogą tu być, zdaniem eksperta, motywujące zwroty. Zapewne większość z nas zdaje sobie sprawę, jakie słowa czy wyrażenia mogą podziałać na nas mobilizująco i zachęcająco, a które prawdopodobnie wywołają złość lub frustrację. Warto więc świadomie wybrać te podbudowujące. Według Tomasza Kuracha, mogą one odwoływać się do dobrych doświadczeń z przeszłości albo zwracać uwagę na konkretne zadanie, jakie mamy przed sobą, bądź dotyczyć wzmacniania naszych mocnych stron, np.: "wiem, jak sobie poradzić”, „wystarczy, że skupię się na tym…", "to mi nie wyszło, ale jestem wytrwały, i spróbuję to wykorzystać".
"Decydując się na uprawianie sportu, prowadźmy pozytywny dialog ze sobą. W dłuższej perspektywie może się on przełożyć na zwiększone poczucie szczęścia w codziennych okolicznościach – podsumowuje ekspert.