Robbie Williams choruje na koronawirusa w rajskim otoczeniu
Większość czasu pandemii muzyk spędził wraz z żoną i czworgiem dzieci w swoim domu w Los Angeles. Przed koronawirusem ukrywał się też w szwajcarskich górach. Natomiast Boże Narodzenie Williamsowie spędzili w Londynie. Tam nie zagrzali długo miejsca, bo 28 grudnia udali się na Karaiby, na wyspę St. Barts. Niespodziewanie musieli jednak przedłużyć swoje wakacje w tym raju na ziemi. Przyczyną tego jest to, że – jak donosi dziennik "The Sun" - u Robbiego zdiagnozowano Covid-19.
Muzyk jest na przymusowej dwutygodniowej izolacji. Przebywa w willi, której wynajem pochłania 106 tys. funtów tygodniowo, czyli ponad pół miliona złotych. "Nie jest to najgorsze miejsce na świecie do odbywania kwarantanny, chociaż Robbie nie może wychodzić na plażę" – mówi informator "The Sun". W tym samym domu jest również jego rodzina. Brytyjskie media nie precyzują, czy u jego bliskich również wykryto koronawirusa.
W ostatnich miesiącach Williams zmagał się też z innym problemem zdrowotnym. Z powodu bogatej w ryby diety zatruł się rtęcią i arsenem. Uratowała go żona, wysyłając go na badanie krwi.
St. Barts to terytorium zależne Francji leżące w archipelagu Małych Antyli. Wyspa słynie z białego piasku i pięknych raf koralowych. To najdroższe miejsce na całych Karaibach. Port w jej stolicy, Gustavii, przypomina te w Saint-Tropez czy Cannes.