Samotność w świecie mediów społecznościowych - choć brzmi paradoksalnie, prawda jest brutalna, bo często okazuje się, że mimo wielu wirtualnych znajomych, w rzeczywistości nie ma z kim się spotkać.

Jak przestrzega Joanna Jędrusik, depresja i samotność idą w parze - i bynajmniej nie chodzi o to, że chorują na nią tylko ludzie, którzy są fizycznie samotni. Zdaniem autorki książki "50 twarzy Tindera", można mieć męża lub żonę, chłopaka lub dziewczynę, liczną rodzinę oraz potomstwo i wcale nie oznacza to, że jesteśmy zaszczepieni na depresję.

"Jak jest się chorym, to jest się samotnym. Po prostu człowiek tak się czuje. Nawet jeśli wkoło mamy masę ludzi, to czujemy, że oddziela nas od nich mur. Mur nieporozumienia. Cierpimy w samotności" - przekonuje autorka.

Jak podaje, problem jest ogromny, bowiem na świecie na depresję choruje 350 mln ludzi, w Polsce około 1,5 mln.

Co więcej, w jednym z wywiadów Bartłomiej Żukowski - absolwent m.in. Szkoły Trenerów i Psychoterapeutów w Instytucie Terapii Gestalt w Krakowie, członek Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Gestalt oraz Polskiej Federacji Psychoterapii, psychoterapeuta, trener grupowy i terapeuta uzależnień - przekonywał, że aby żyć i się rozwijać, potrzebujemy realnego kontaktu z drugim człowiekiem.

Mimo popularności mediów społecznościowych, jak przyznał, problem samotności na świecie jest ogromny, a samotnie można czuć się żyjąc nawet wśród innych ludzi. "Wiąże się to przede wszystkim z trudnością w tworzeniu przyjacielskiej więzi, budowaniu relacji, zaufaniu komuś. Co wydaje się paradoksalne, często osoby, które doświadczają poczucia osamotnienia, są postrzegane jako towarzyskie, dbające o innych, troskliwe" - przestrzegał ekspert.

Trudno nie zgodzić się z ekspertem - zwłaszcza, że wiele osób mając tysiące znajomych w sieci nie ma z kim umówić się na kawę "w realu".