Natalii Przybysz przyjemność sprawia nauka, zwłaszcza tańca
"Walczę o to, żeby mieć takie sama prawa, jak mężczyźni. Szeroko pojęty feminizm jest podstawą życiową, która dąży do równości wszystkich. Równość w związkach powoduje, że zaczyna być bardziej możliwy związek partnerski - różnych, bądź tych samych płci. Postawa feministyczna jest postawą światłą i jedyną słuszną. Dlatego walczymy o ogólnie pojęte dobro i sprawiedliwość, o wolność do tego, żeby móc być sobą, żeby móc wypowiadać się i mieć swój głos" - przekazała Natalia Przybysz podczas konferencji prasowej "Feminizm przyjemności".
Wokalistka została zapytana o to, co sprawia jej przyjemność. I tak wymieniła np. kulinarne "wyżywanie się" w kuchni w postaci robienia hummusów czy babaganuszy oraz obsługiwanie gości, do czego, jak przyznała, ma smykałkę po babci. "Moja babcia przez 20 lat pracowała w Belwederze, gdzie była kelnerką i obsługiwała wszystkich prezydentów po kolei" - zdradziła.
Co więcej, największą przyjemność Przybysz sprawia też uczenie się nowych rzeczy. "Tak ogólnie czuję się trochę niedoedukowana, bo maturę zdałam w Stanach, czyli oficjalnie czuję się tak, jakbym jednak jej nie zdała. Później moje studia w ferworze walki scenicznej też jakoś się rozmyły. Dlatego teraz po prostu lubię się uczyć, lubię, jak ktoś wkłada mi coś do głowy. Od jakiegoś czasu najbardziej lubię uczyć się tańca, eksplorować możliwości wyobraźni i tańca współczesnego, w którym improwizuję, mam kontakt z muzyką i na bieżąco wymyślam jakieś ruchy" - skwitowała.