Najmodniejszy tego lata jest... strój rybaka!
Nie jest tajemnicą, że moda czerpie inspiracje z najróżniejszych miejsc. Na niektóre spośród dominujących trendów tego sezonu wpływ miało cokolwiek zaskakujące źródło: wędkarstwo. To nie pierwszy raz, kiedy specyficzny styl rybaków został zapożyczony przez projektantów i odbiorców mody, którzy czas wolny spędzają niekoniecznie przesiadując z wędką nad jeziorem. Zapomnijmy jednak o bluzach, grubych szalikach i czapkach typu beanie, które trafiły na wybiegi, a następnie na ulice miast w okolicach 2016 roku. Tym razem projektanci czerpiąc inspirację z ubioru wędkarzy poszli w kierunku utylitarnej, funkcjonalnej mody oraz surowego designu.
Wiosną i latem na pokazie Anny Sui pojawiły się ciężkie wędkarskie kamizelki rybackie w iście morskiej kolorystyce. Nieco bardziej tradycyjne, w odcieniach khaki i wojskowej zieleni, dostrzec mogliśmy zaś na wybiegu u Sacai, gdzie zestawione one zostały m.in. z plisowanymi spódnicami i sukienkami, tworząc intrygujące kontrastowe kompilacje. Mężczyźni również mają szansę podążyć za rybackim trendem – wzbogacone o charakterystyczne duże kieszenie kamizelki i obszerne kurtki zostały mocno wyeksponowane na pokazie męskiej kolekcji Louis Vuitton.
Kolejną odsłoną owego trendu są, znane już od kilku sezonów, a wracające obecnie na modowy szczyt ze zdwojoną siłą, kapelusze rybackie zwane bucket hats. Popularny w latach 90., a w ostatnim czasie uchodzący raczej za synonim kiczu kapelusik o charakterystycznym spadzistym rondzie i nonszalanckim charakterze powraca dziś w wielkim stylu. Do najbardziej znanych fanek tego urokliwego akcesorium należą Rihanna, Kaia Gerber i Bella Hadid. Na pokazach mody ów dodatek pojawił się m.in. u Burberry i MSGM, a znana marka odzieżowa Asos odnotowała w tym roku wzrost sprzedaży wędkarskich kapeluszy sięgający aż 343 proc.
Lansowane niedawno na wybiegach obuwie również nabrało surowego charakteru, przywodząc na myśl niezbyt atrakcyjne wizualnie buty z gumowego tworzywa, które przesiadujących godzinami nad jeziorem amatorów poławiania ryb mają chronić przed wilgocią i niesprzyjającą aurą. Obecność butów przypominających tradycyjne wodery na pokazach jesienno-zimowych kolekcji sugeruje, że nie jest to chwilowy trend dedykowany kapryśnej letniej pogodzie. Na wybiegu u Jacquemus pojawiły się modele z długą, sięgającą uda cholewką, natomiast marka Toga zaprezentowała fikuśne kalosze w kobaltowym kolorze.
Wyjaśnieniem modowego fenomenu, jakim jest święcący od jakiegoś czasu na pokazach triumfy ubiór rybaka, może być praktyczność i funkcjonalność tego trendu. „Obecna obsesja branży mody na punkcie ubierania się w odzież utylitarną to tendencja wykraczająca poza wybiegi czy podział na płeć. To skądinąd naturalne, że coś tak użytecznego, jak kamizelka z wieloma kieszeniami, zyskało popularność i uznanie konsumentów – wystarczy wymienić haczyki i przynętę na portfel i telefon” – wyjaśnia w rozmowie z „The Guardian” redaktorka mody w magazynie Grazia, a prywatnie miłośniczka wędkowania, Gemma Hayward.
I dodaje, że łowienie ryb jest sportem, który czerpie z popularnych obecnie trendów z zakresu stylu życia oscylujących wokół uważności i medytacji. „Wędkarze zawsze mówią, że są idealnie skupieni i spokojni. Koncepcja wyjścia na ryby nie jest zatem mocno oddalona od nowoczesnego pragnienia „wyłączenia się”, odpoczynku od rzeczywistości, problemów, zmartwień” – wtóruje jej historyk mody Tony Glenville.
Być może wędkarski trend to w istocie pewnego rodzaju modowy eskapizm, sposób na ucieczkę od awangardy z wybiegów, ubrań choć pięknych, to nie odnajdujących się w codziennym otoczeniu. Odpowiedzią na potrzebę wygody, komfortu i użyteczności zdaje się być właśnie strój inspirowany tradycyjnym ubiorem rybaków, którzy relaksują ciało i umysł podczas wielogodzinnego przesiadywania nad jeziorem czy rzeką. „Coraz więcej osób pragnie ubrań, które wyrażają jakąś prawdę, a nie pogoń za luksusową i nierzadko niedostępną modą” – konstatuje Glenville.