Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Minęło 40 lat od premiery "Amatora" Kieślowskiego

Minęło 40 lat od premiery "Amatora" Kieślowskiego
"Ileż Krzyś się nabiedził, nastarał, aby widz w jak najkrótszym czasie zapomniał, iż ma do czynienia z Wodzirejem, i uwierzył, że to dobry człowiek ten Filip Mosz" - Jerzy Stuhr. (Fot. FB / Fototeka FINA)
Jeden z wybitniejszych filmów, zaliczanych do tzw. kina moralnego niepokoju, miał swoją premierę w listopadzie 1979 r. Rola Filipa Mosza została napisana specjalnie dla Jerzego Stuhra.
Reklama
Reklama

Bohaterem filmu "Amator" Krzysztofa Kieślowskiego jest Filip Mosz (grany przez Jerzego Stuhra), zaopatrzeniowiec w zakładzie przemysłowym. Punktem przełomowym w jego życiu okazuje się zakup amatorskiej kamery filmowej. Ma ona służyć do uwiecznienia narodzin i rozwoju córki bohatera. Ale wieść o kamerze roznosi się, a Mosz zostaje poproszony o nakręcenie filmu na jubileusz swojego zakładu pracy. Dyrektor obejmuje nawet swym patronatem amatorski klub filmowy, który powstaje z inicjatywy Mosza.

W życiu bohatera wiele się zmienia. Widzimy powolną ewolucję Filipa, który z człowieka ceniącego sobie prywatność i spokój przeobraża się w społecznika i artystę, wrażliwego na ludzką krzywdę, reagującego na niesprawiedliwość. Mosz, choć amator i początkujący filmowiec, nie ma nic wspólnego z propagandą sukcesu. Wybiera bezkompromisowość i prawdę.

W ostatniej scenie filmu, gdy bohater po rozmowie z dyrektorem rezygnuje z robienia filmów, a żona opuszcza go i odchodzi z córką, Mosz kieruje kamerę na samego siebie i zaczyna opowiadać swoje życie. Jak mówił Stuhr, "Amator" to film o rodzącym się w człowieku artyście, o tym, jaką cenę płaci się za to w życiu prywatnym, i jak się jest na tej artystycznej drodze samotnym.

Wybitny aktor i reżyser w 2018 roku został laureatem nagrody specjalnej za osiągnięcia życia. (Fot. FB / Kino_kultura)

"Ten film kończył się inaczej. Bohater naświetlał taśmę z filmem, który był powodem problemów – to była ostatnia scena – niszczył film. Ja już na innym planie, dzwoni Kieślowski: Przyjeżdżaj. To jest nieprawda, co myśmy zrobili. Przestałbyś kręcić filmy? Ja bym przestał? To jest kłamstwo!. Ten film nas dotyczył, odrywaliśmy się wtedy od naszych rodzin, szliśmy sami" – wspominał Stuhr podczas spotkania w Szkole Filmowej w Łodzi.

Wspominał też reżysera: "Był dla nas autorytetem. Gdy nie wiadomo było, co zrobić - Kieślowski wiedział. Wujek wie - mawiał i dalej nie było już dyskusji. Był fanatykiem Prawdy. Każdemu oddał sprawiedliwość. On po prostu musiał rąbać swój chodnik".

W "Amatorze" jest scena rozmowy między dyrektorem a Moszem, która podważa racje głównego bohatera. Scena niezwykle ryzykowna, która w okresie "moralnego niepokoju" mogła być negatywnie odebrana. "On nie potrafiłby skłamać, czy lawirować dla jakiegoś celu. Tam gdzie trzeba – idź! Bez względu na konsekwencje" – wspominał Stuhr.

Zdjęcia do "Amatora" kręcił Jacek Petrycki, który, zgodnie z życzeniem reżysera, zastosował w nim paradokumentalne środki wyrazu: światło naturalne w plenerach oraz sztuczne we wnętrzach, a także punkty widzenia kamery dobierane tak, żeby widz miał wrażenie współuczestniczenia w realnej przestrzeni.

Film Kieślowskiego otrzymał Grand Prix w Gdyni, Złoty medal oraz nagrodę FIPRESCI na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Moskwie, laury podczas festiwali w Berlinie i Chicago, przecierając szlak ku późniejszej międzynarodowej karierze reżysera.

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 28.03.2024
GBP 5.0474 złEUR 4.3191 złUSD 4.0081 złCHF 4.4228 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama