Południowokoreański aktor O Yeong-su nigdy nie dopominał się o wielką sławę, choć ma w swoim dorobku role w "Tramwaju zwany pożądaniem", "Kupcu Weneckim" czy "Królu Learze". Ta jednak przyszła do niego znienacka. Za sprawą "Squid Game", wizerunek 77-letniego aktora znają widzowie na całym świecie. Gwiazdor wydaje się niewzruszony nagłą rozpoznawalnością, ale przyznaje, że zmąciła ona jego codzienny spokój. Niedawno, po raz pierwszy od czasu emisji serialu, udzielił wywiadu w programie "How Do I Play" emitowanym w rodzimej telewizji. Opowiedział tam o konsekwencjach światowego sukcesu serialu.

Na antenie programu aktor podzielił odczucia serialowej 067, modelki Jung Ho-Yeon, którą sława przytłoczyła i na razie z trudem przychodzi jej odnalezienie się w medialnym szumie. Weteran sceny teatralnej przyznał, że nagły zwrot w jego karierze sprawił, że czuje się tak, jakby za chwilę miał się unieść w powietrzu. Stara się jednak zachować spokój. "Staram się opanować, uspokoić myśli i powrócić na ziemię" - przyznał.

W tym powrocie i opanowaniu sytuacji pomaga mu jego córka. O Yeong-su nie ma bowiem agenta i w zasadzie do tej pory nigdy go nie potrzebował. "Kontaktuje się ze mną tak wiele osób, otrzymuję tyle wiadomości, że trudem sobie z tym radzę. A ponieważ nie mam agenta, pomaga mi moja córka. Na pewno wiele się zmieniło. Odczuwam to nawet, gdy wychodzę do kawiarni. Teraz muszę być świadomy tego, jak ludzie mnie odbierają. I muszę przyznać, że bycie sławnym jest trudne" - wyznał aktor, którego o to, jak to jest być wielką gwiazdą, pytają niemal wszyscy. Nie wyłączając najbliższych przyjaciół.

Aktor za każdym razem podkreśla, że dla niego, raz zasmakowana rozpoznawalność, jest wystarczająca. Zadowala go to, co osiągnął do tej pory. "Nie mam większych ambicji. Czy to były rzeczy małe, czy wielkie, myślę, że w swoim życiu otrzymałem wiele. Te osiągnięcia pozostawiam za sobą, tam, gdzie ich miejsce" - podsumował.