Na początku ubiegłego roku Kim Kardashian ogłosiła, że przeszła na dietę wegańską - nie je mięsa, ani żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego, aczkolwiek pozwala sobie na małe odstępstwa. Sięganie po produkty roślinne pomaga jej w walce z łuszczycą, dzięki temu schudła też kilka kilogramów.

Celebrytka, która ma 220 mln obserwujących na Instagramie, walnie przyczynia się do szerzenia weganizmu na świecie. Indyjska filia organizacji PETA, której celem jest bronienie praw zwierząt, postanowiła zrobić ukłon w jej stronę w związku z tym, że promuje dietę bez nabiału. Ekolodzy wybrali oryginalny sposób na to, by uhonorować Kim.

Na jej cześć nazwali krowę odebraną przez działaczy PETA człowiekowi, który bił ją na ulicy. Zwierzę nie jest już anonimową krasulą, tylko wabi się Kim Kowdashian. Zamieszkało w specjalnym rezerwacie, gdzie nie brakuje mu niczego. Do nazwania krasuli w taki sposób ekologów zainspirowało też to, że jest "olśniewająco piękna, ma powalające oczy i długie, ciemne rzęsy", tak jak Kim Kardashian. Zdjęcie krowy organizacja zamieściła na swoim twitterowym profilu, więc można tam porównać aparycję obu dam.

Członkowie organizacji przypuszczają, że krowa jest świeżo po wycieleniu, a poprzedni właściciel od razu po porodzie odebrał jej ciele, by krowa dawała więcej mleka, które można później sprzedawać. To częsty proceder w Indiach. Później krowy bezskutecznie przez wiele dni nawołują swoje dzieci. Młodziutkie samce pozostawiane są samym sobie - spotyka je śmierć głodowa, albo są zabijane, bo nie mogą produkować mleka. Z kolei samice spotyka później taki sam los, jak ich matki.