Artystę skłoniły do tego wyznania opinie, które od pewnego czasu słyszy na swój temat. Opisując, jak ludzie reagują na jego kondycję, nie unikał ostrych słów.

"Mówią, że wyglądam jak g..., że biorę narkotyki. Tymczasem nikt nie zdaje sobie sprawy, że walczę z ciężką chorobą" - napisał na swoim Instagramie. Dodał, że ta choroba nie jest jego jedyną dolegliwością, bo zmaga się także z mononukleozą.

Borelioza, nazywana też chorobą z Lyme, została odkryta i opisana w 1975 roku. Wciąż wzbudza kontrowersje i dzieli środowisko lekarskie. Część ekspertów przekonuje, że wystarczy trwająca trzy tygodnie kuracja antybiotykami, aby unicestwić wszystkie niebezpieczne bakterie wszczepione przez kleszcza.

Część lekarzy jest zaś zdania, że w przypadku choroby, która nie została odpowiednio wcześniej zdiagnozowana, terapia powinna trwać zdecydowanie dłużej i zawierać przynajmniej dwa rodzaje antybiotyków.

Bieber nie poinformował, czy w jego przypadku dolegliwość ta została zdiagnozowana odpowiednio wcześnie, czy raczej przez długi czas rozwijała się w ukryciu. Ale opisane przez niego kłopoty ze skórą, spadkiem energii, a przede wszystkim zmiany o charakterze neurologicznym pozwalają przypuszczać, że zmaga się z boreliozą od dłuższego czasu.

25-letni artysta zapowiedział, że wkrótce opublikuje na swoim kanale na YouTube film dokumentalny poświęcony jego walce z tą chorobą. Ma bowiem nadzieję, że w ten sposób inni chorzy na boreliozę będą mogli liczyć na większe zrozumienie ze strony otoczenia.

Prócz Justina Biebera na boreliozę chorowały Avril Lavigne oraz Barbara Kurdej-Szatan.