Julio Iglesias pierwsze recitale dawał... na szpitalnym łóżku
Profesjonalnie uprawiał piłkę nożną - był bramkarzem młodzieżowej drużyny Realu Madryt. Sport łączył ze studiowaniem prawa na uniwersytecie w Madrycie. Dobrze zapowiadająca się kariera piłkarska zakończyła się wraz z poważnym wypadkiem samochodowym. Feralnego dnia, 22 września 1963 roku, jego samochód przekoziołkował.
Iglesias doznał ucisku na szyjny rdzeń kręgowy i w efekcie nie mógł chodzić przez dwa lata. Podczas hospitalizacji pielęgniarka dała mu gitarę, by mógł ćwiczyć sprawność swoich rąk. Ucząc się grać - odkrył swój talent muzyczny.
"Zaśpiewałem piosenkę opiekującej się mną pielęgniarce. Rozpłakała się, a następnego dnia przyniosła mi ciasto, które upiekła w nocy. Często dawałem w szpitalu takie recitale. Faceci uciekali na drugi koniec budynku, a kobiety zapraszały przyjaciółki” – wspominał Iglesias.
Po wyjściu z klinki wiedział, że jego powołaniem jest muzyka. Jak przyznał, gdyby nie ona, jego życia byłoby okropnie nudne i zostałby sfrustrowanym adwokatem. Studia prawnicze ukończył dopiero w 2001 roku. W ten sposób wypełnił obietnicę, którą złożył swojemu ojcu 35 lat wcześniej, kiedy porzucił prawo dla kariery muzycznej.
Pierwszym sukcesem Iglesiasa była wygrana na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Benidorm w 1968 r., gdzie wykonał piosenkę "La vida sigue igual", czyli "Życie toczy się jak zwykle". Kilka lat wcześniej oglądał ten festiwal na szpitalnym telewizorze.
Dzisiaj Iglesias to artysta spełniony, który w swoim muzycznym życiu osiągnął już chyba wszystko. Sprzedał ponad 300 milionów kopii swoich albumów na całym świecie. Wystąpił na ponad pięciu tysiącach koncertów. 18 czerwca przyjedzie do Polski, by zaprezentować swoje największe hity, uwielbiane przez cały świat.