Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Jeremy Clarkson twierdzi, że ludzie ze wsi to kłótliwi idioci

Jeremy Clarkson twierdzi, że ludzie ze wsi to kłótliwi idioci
Brytyjski dziennikarz ma zarówno wielbicieli, jak i przeciwników jego bezpośreniego podejścia do wielu spraw... (Fot. Getty Images)
Jeremy Clarkson, który zajmuje się teraz swoją farmą niedaleko Oxfordu, wścieka się na miejscowych, że szwendają się po jego włościach i wchodzą mu w drogę. Pierwszemu powiedział, że gdyby miał pod ręką łopatę, to by mu nią dał w łeb.
Reklama
Reklama

Clarkson opisał zdarzenie w swoim cotygodniowym felietonie na łamach "The Sunday Times". Zaczęło się od tego, że postanowił chodzić na spacery, bo uznał że przytył, więc… miałby mniejsze szanse na przeżycie, gdyby zaraził się koronawirusem. "Niedawno usłyszałem, że jeśli trafisz do szpitala z chorobą COVID-19, mając indeks masy ciała, który zalicza cię do kategorii otyłych, to idziesz prosto do wora. Dlatego postanowiłem ruszyć na obchód mojej farmy".

Miał zamiar przejść ok. 17 km, co nawet nie wymagałoby wychodzenia poza obszar swoich włości, bo posiada ok. 405 ha ziemi - pięć razy więcej niż ma warszawski park Łazienki Królewskie (albo tyle, co łazienki Królewskie i nowojorski Central Park razem wzięte). Na początku towarzyszyła mu partnerka, Lisa Hogan. Lubią razem spacerować ulicami miast. Tutaj, na wsi, jakoś do tej pory im się nie zeszło.

Już niedaleko od domu Clarkson wypatrzył… "dziką przyrodę. Był to gruby ryży młodzieniec w anoraku, idący przez środek mojego pola jęczmienia jarego". Clarkson twierdzi, że z początku tylko poinformował go, żeby tego nie robił i wtedy usłyszał klasyczne: "Bo co?".

"Dyskutowaliśmy o możliwości zastrzelenia go lub przyłożeniu mu łopatą w twarz i wkrótce nasza wymiana zdań stała się bardzo gorąca" - wyjaśnia. Nadmienia, że nigdy nie zdarzyło mu się pokłócić z przechodniami w Londynie. A tu, na prowincji, od razu wszedł w konflikt z pierwszym obcym, którego napotkał. Z drugim też, jak się wkrótce okazało. Konkretnie z drugą, bo zaraz później obsztorcował kobietę z psami. Zwierzęta biegały wolno, więc Clarkson zwrócił ich właścicielce uwagę, żeby wzięła je na smycz. "Bo co?". Bo na sąsiednim polu pasą się jego owce. Wtedy usłyszał, że nie może jej rozkazywać tylko dlatego, że jest z telewizji.

Te doświadczenia skłoniły Clarksona do wyrażenia opinii: "Na podstawie zebranych dowodów 100% ludzi chodzących po wsi to kłótliwi i paskudni idioci". Zaznaczył, że to nie przeszkodziło mu w kontynuowaniu spaceru. Wrócił do domu po siedmiu godzinach. Partnerka odpuściła na wcześniejszym etapie, podobno na skutek pęcherza "wielkości statku kosmicznego" na stopie.

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 24.04.2024
GBP 5.0220 złEUR 4.3177 złUSD 4.0417 złCHF 4.4202 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama