Gwiazdor 'Stranger Things' był pewien, że serial będzie porażką...
Niewiele brakowało, a granego przez Harboura szeryfa Hoppera zabrakłoby w dwóch ostatnich seriach serialu. Zakończenie trzeciego sezonu "Stranger Things" wskazywało na to, że ten bohater zginął. Hopper szybko jednak odnalazł się w rosyjskiej kolonii karnej. Dzięki temu, w możliwych zakończeniach serialu, nad którymi zastanawia się Harbour, wciąż znajduje się miejsce również dla niego.
"Mam pewne pomysły kształtu i struktury dalszego rozwoju mojej postaci, ale poza całościowym oglądem sprawy nie mam żadnych szczegółów. Bardzo wierzę w to, co wymyślą twórcy. Na zakończenia każdego sezonu dzielę się z nimi e-mailowo moimi pomysłami na temat tego, w jakich sytuacjach widziałbym dalej Hoppera. I często na nie reagują" – przekazał Harbour w rozmowie z magazynem "Total Film".
"Wierzę, że w opowiadaniu historii powinna być jakaś moralność, że postaci powinny dostać to, na co zasługują. Bez wątpienia uważam, że Hopper jest postacią, która przeszła bardzo dużo i zasługuje na spokój. Chciałbym więc, aby go dostał" – wyznał aktor.
Dla Harboura sama możliwość zastanawiania się nad zakończeniem piątego sezonu jest przyjemnością. Jak bowiem wspomniał, nie spodziewał się, że "Stranger Things" będzie miał drugi sezon. "Po skończeniu zdjęć do pierwszego sezonu myślałem, że będziemy pierwszym serialem Netfliksa bez drugiego sezonu. Myśleliśmy, że będzie katastrofą i nikt nie będzie chciał go zobaczyć" - przekazał.