Gwiazda "Stranger Things" rezygnuje z grania w filmach
Dzięki ruchowi #MeToo świat zaczął dowiadywać się o nadużyciach, jakich wpływowi mężczyźni z branży filmowej dopuszczają się względem swoich współpracownic i podwładnych. Proces demaskowania seksualnych drapieżników działających w Hollywood zapoczątkowały relacje ofiar Harveya Weinsteina, który w ciągu ostatnich kilku lat został oskarżony o molestowanie i gwałty przez ponad 80 kobiet.
Dzięki nagłaśnianiu takich przypadków nietykalni dotąd oprawcy tracą dotychczasowe przywileje, reputację i kontrakty. O swoich traumatycznych doświadczeniach związanych z niestosownym zachowaniem reżyserów, producentów czy aktorów, opowiedziały jak dotąd m.in. Alysa Millano, Lucy Hale, Rebel Wilson, Ashley Judd, Mira Sorvino i Jena Malone.
Teraz do grona gwiazd, które otwarcie mówią o nadużyciach wpływowych przedstawicieli środowiska filmowego, dołączyła Grace Van Dien. 27-letnia aktorka, która zagrała w czwartym sezonie serialu "Stranger Things", podczas niedawnej transmisji na Twitchu ujawniła, że podczas pracy nad jednym z ostatnich zawodowych projektów była nagabywana przez producenta. Incydent ten wstrząsnął gwiazdą do tego stopnia, że postanowiła zrobić sobie przerwę od aktorstwa.
"W ciągu ostatnich dwóch tygodni odrzuciłam role w czterech filmach. Miałam niedawno bardzo negatywne doświadczenia z ludźmi, z którymi przyszło mi pracować. Na planie zdjęciowym jednego z ostatnich filmów, jakie nakręciłam, pewien producent poprosił dziewczynę, z którą sypiał, żeby namówiła mnie na seks w trójkącie. To był mój szef. Oczywiście się nie zgodziłam, ale bardzo to przeżyłam. Płakałam i byłam przerażona" – relacjonowała aktorka.
Choć Van Dien nie ujawniła personaliów swojego oprawcy, podkreśliła, że od razu zgłosiła sprawę swojemu menadżerowi.