"Wolę określenie mama bonusowa"- śmieje się Gisele, dodając, że rzeczywiście jest dość często pytana, jak to jest być macochą nastolatka. Bo syn jej męża z poprzedniego związku z Bridget Moynahan, John ma już 12 lat i potrafi dać odczuć, że czas dojrzewania to prawdziwy okres burzy i naporu. Mimo to supermodelka nazywa go swoim dodatkowym aniołkiem. Jej zdaniem, wychowywanie każdego dziecka jest ogromnym darem, rodzajem błogosławieństwa.

Niewykluczone, że właśnie dlatego udało się jej coś, co do tej pory było uznawane niemal za niewykonalne w showbiznesie. Zbudowała stabilny związek, prowadzi pozbawione skandali życie rodzinne i odniosła sukces w modelingu.

Sama o sobie mówi najczęściej, że jest dumną mamą trójki dzieci. W tym dwójki z małżeństwa z Tomem, rozgrywającym New England Patriots (Benjamin Rein ma 10 lat, a młodsza córka Viviane Lake, 7). Jaki jest jej tajny przepis na łączenie aktywnego życia zawodowego z rodzinnym?

"Gdy jesteśmy z dziećmi, staramy się być naprawdę z nimi i tylko z nimi. Poświęcać im w 100 proc. swoją uwagę i naprawdę ich słuchać" - podkreśliła supermodelka w odpowiedzi. "Bo nie ilość, ale jakość czasu spędzanego wspólnie ma znaczenie" - dodała.

Pochodząca z Brazylii gwiazda wybiegów nigdy zresztą nie ukrywała, że to rodzina i dzieci są jej życiowym celem i priorytetem. Obydwoje z mężem czerpią energię z życia rodzinnego. Ale nie tylko to ich łączy. Tom także wyznaje zasadę, że szczęśliwe dziecko to takie, które w każdej chwili może liczyć na swojego rodzica. Jego wsparcie psychiczne, przytulenie czy otarcie łez.

"Nigdy nie podnosimy głosu. Ani na siebie, ani na dzieci. Zawsze wybieramy dialog, próbę wyjaśnienia emocji czy sytuacji, do której doszło" - spuentowała Gisele, nie ukrywając przy tym, że nie zawsze jest to jednak łatwe.