Gisele Bundchen jako 20-latka co wieczór piła butelkę wina!
Gisele Bundchen karierę w modelingu rozpoczęła jako 14-latka. Sześć lat później była gwiazdą. Gdy znalazła się na fali, pracowała 350 dni w roku, nieustannie podróżowała, żyła w stresie i była ciągle niewyspana. Więcej o niezdrowym stylu życia, jaki wtedy wiodła, powiedziała w wywiadzie, którego udzieliła brytyjskiemu "Vogue’owi".
"Z zewnątrz wyglądało na to, że mam wszystko. Tymczasem miałam zaledwie 22 lata, jednak w środku czułam się tak, jakbym sięgnęła dna. Zaczynałam dzień od mokki frappuccino z bitą śmietaną i trzema papierosami, a potem co wieczór piłam butelkę wina. Wyobraź sobie, co to robiło z moim umysłem" – wspomina.
Kiedy w wieku 23 lat zaczęły ją dręczyć napady paniki, za namową koleżanki postanowiła zwrócić się o pomoc do lekarza. Usłyszała od niego, że jeśli dalej będzie się tak fatalnie prowadzić, to umrze. Bundchen wzięła jego zalecenie na poważnie i ze swojej diety usunęła cukier, zboża, nabiał, kofeinę i alkohol, rzuciła też palenie. Mogła sobie jedynie pozwolić na warzywa, orzechy i niewielkie ilości chudego mięsa.
Ten ruch wiązał się z tym, że miała silne objawy odstawienia. Twierdzi, że doświadczała najgorszych migren w swoim życiu, ale po trzech miesiącach dolegliwości minęły.
Od tego czasu pozostaje wierna zdrowemu stylowi życia. Restrykcyjną dietę łączy z codzienną medytacją o 5 rano. "Myślę, że po 40-tce czuję się lepiej niż jako 20-latka, i to nie tylko fizycznie. Mówi się, że życie kończy się po 40-tce. Tymczasem ja czuję, że je dopiero zaczynam" – stwierdza ta 42-latka, która jest mamą dwojga dzieci. Od wielu lat woli realizować się jako żona i matka niż jako modelka.
Oparciem dla niej jest mąż, Tom Brady, który jest najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii futbolu amerykańskiego.