Fajerwerki śmiertelnie groźne także dla ptaków
Naukowcy z University of Amsterdam i Royal Netherlands Air Force oraz Belgijskiego Instytutu Meteorologicznego zbadali zachowanie ptaków w noc sylwestrową. Użyli do tego celu radarów pogodowych.
Okazało się, że wskutek wybuchów petard i huku fajerwerków wiele ptaków bytujących na chronionych obszarach nad jeziorami, rzekami i mokradłami w popłochu wzleciało w powietrze i później nie mogło znaleźć drogi do swoich gniazd. Działo się to m.in. w strefach objętych programem Natura 2000.
"Najwyższe zagęszczenia zaobserwowano na mokradłach, w tym na obszarach ochrony przyrody, w których tysiące ptaków wodnych odpoczywają i żerują zimą" – brzmi informacja na stronie Horizon.science.uva.nl.
Podobne badania opisał też portal "Łączą nas ptaki". Okazuje się, że przerażone wystrzałami zwierzęta wpadają w locie na linie wysokiego napięcia, samochody, budynki, drzewa, zderzają się z innymi ptakami, co prowadzi do ich śmierci lub zranień.
Obserwacje poczynione w Holandii, gdzie fajerwerki są dozwolone jedynie na przełomie roku, 2 godziny przed północą i 2 godziny po niej. Holendrzy są w tej kwestii bardzo zdyscyplinowani. W Polsce – mimo prawa, które pozwala obywatelom na strzelanie racami w przestrzeni publicznej tylko przez 2 dni w roku, czyli w Sylwestra i Nowy Rok – pirotechniczne wybuchy rozbrzmiewają przez kilka pierwszych dni stycznia.
Za złamanie tych przepisów grozi grzywna do 500 zł., ale w praktyce przepis jest martwy i Polacy strzelają wedle fantazji. Według art. 51 Kodeksu wykroczeń "Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny".
"Najlepszym rozwiązaniem godzącym zwyczaje ludzi i prawa zwierząt, byłoby zastąpienie pirotechniki pokazami laserowymi: tańszymi i o wiele bardziej przyjaznymi dla przyrody. Jednocześnie należy ograniczyć (nad)użycie fajerwerków przez prywatne osoby (również dla ich bezpieczeństwa).
W 2008 r. mieszkańcy małego miasteczka Gualala w USA pozwali swoje władze, żądając przywrócenia prawa do nielicencjonowanych fajerwerków. Ograniczenia wprowadzono z troski o ptaki morskie, które masowo porzucały wówczas gniazda - czytamy na portalu "Łącza nas ptaki".