Wyprodukowany przez Roba Marshalla ("Chicago”, "Dziewięć”), sequel filmu Disneya "Mary Poppins” z 1964 roku, używa tych samych schematów. Dwadzieścia lat później, w czasie Wielkiego Kryzysu lat 30., dzieci strzeżone przez Mary Poppins są już dorosłe. Teraz ojciec trójki, Michael (Ben Whishaw), który właśnie stracił żonę, nadal mieszka w rodzinnym domu w Londynie. Czasy są trudne, a bank, dla którego pracuje (i na co pracował jego ojciec) chce przejąć jego dom.

Fruwając na swoim parasolu, enigmatyczna Mary Poppins ponownie pojawia się w ich życiu. Z pomocą przyjaciela Jacka, latarnika, zabiera dzieci w serię przygód, aby pomóc rodzinie odnaleźć śmiech i radość. W rolę tytułową wciela się brytyjska aktorka Emily Blunt ("Diabeł ubiera się u Prady”, "Sicario”, "Bez dźwięku”) - która wcześniej pracowała z Robem Marshallem przy filmie muzycznym "Into the Woods: Chodźmy w lesie" (2014). 35-letnia aktorka oznajmiła, że jest "trochę zaniepokojona" i "podekscytowana".

"Postanowiłem nie oglądać filmu ponownie, aby nie dać się zastraszyć i nadmiernie zasugerować tym, co Julie (Andrews) zrobiła w pierwszym filmie" - przekazała. "Pomyślałam, że gdybym miała zagrać Mary Poppins, naprawdę musiałbym zagrać moją wersję Mary Poppins, w przeciwnym razie byłoby to bezużyteczne". To raczej w powieściach Pameli L. Travers Emily Blunt szukała inspiracji.

"Czytam książki, w których czuję, że jest zupełnie inna, bardziej ekscentryczna, bardziej nieuprzejma, bardzo zabawna i dziwna, i uznałam tę postać za bardzo przyjemną do grania, ponieważ jest bardzo tajemnicza" - mówi aktorka, wierząc, że jest "w niej jakaś dwoistość", ponieważ jest "jednocześnie przyziemna i fantastyczna, drobiazgowa i wystarczająco dzika".

Z kolei Rob Marshall powiedział: "Chcieliśmy oddać hołd pierwszemu filmowi, ale także stworzyć oryginalny film. Emily Blunt pojawiła się jako jedyna osoba, która może odegrać tę rolę". Zauważył też, że Emily Blunt "jest świetną aktorką, ma dużo humoru, jest ciepła, inteligentna, potrafi śpiewać i tańczyć, i jest Brytyjką".

Film wykorzystuje także taniec i śpiew. "Śpiew był dla mnie mniej onieśmielający, ponieważ robiłem to wcześniej w Into the Woods" - wyjaśniała Emily Blunt. "Z drugiej strony byłam bardzo wystraszona tańcem" - dodała. "Ale kiedy zaczęliśmy kręcić, znaliśmy już kroki na pamięć i wszystko, co musieliśmy zrobić, to cieszyć się nimi" - dodaje aktorka.