Christina Ricci i James Heerdegen rozstali się latem 2020 roku. Aktorka postanowiła wówczas zakończyć ich siedmioletnie małżeństwo i wniosła pozew o rozwód. Kilka miesięcy później poznaliśmy szokujące szczegóły na temat ich relacji. W styczniu gwiazda "Rodziny Addamsów" wystąpiła o sądowy zakaz zbliżania się byłego ukochanego do niej i ich syna Freddiego.

Z pozyskanych przez media dokumentów sądowych wynikało, że małżonek Ricci fizycznie i psychicznie znęcał się nad nią, często na oczach dziecka.

"Raz powiedział mi, że mógłby mi współczuć tylko wtedy, gdybym została poćwiartowana na małe kawałki. Po tym incydencie zaczęłam podejrzewać, że naprawdę może mnie zabić. Bałam się o życie swoje i naszego syna, spałam z nim w sypialni zamkniętej na klucz" – opisała swoje doświadczenia aktorka.

Ricci zdołała uwolnić się od przemocowego partnera, na którego zgodnie z jej wnioskiem został nałożony zakaz zbliżania się. W wywiadzie udzielonym "The Sunday Times" gwiazda wyjawiła, że sądowe przepychanki z Heerdegenem były na tyle kosztowne, iż musiała pozbyć się wielu cennych przedmiotów.

"Swego czasu kolekcjonowałam torebki, głównie Chanel, ale sprzedałam większość. Cóż, pewne traumy życiowe idą w parze z tymi finansowymi. Walka w sądzie o opiekę nad dzieckiem, walka o uzyskanie zakazu zbliżania – to kosztuje" – stwierdziła bez ogródek.

Aktorka podkreśliła, że nie żałuje ani jednej sprzedanej rzeczy. "Dodam tylko, że mam się teraz naprawdę dobrze. To była inwestycja. Miałam też kolekcję Chanel Fine Jewellery, którą również sprzedałam, a pieniądze dobrze spożytkowałam" – przyznała Ricci.

Rok temu gwiazda ponownie wyszła za mąż. Wybrankiem aktorki jest wizażysta i stylista fryzur Mark Hampton. W grudniu para powitała na świecie córeczkę, której dała na imię Cleopatra.