Chodaki, czyli buty po holendersku
Na całym świecie ludzie nosili i noszą drewniane buty, ale – nie wiedzieć czemu – to właśnie Holandia jest z nimi najbardziej kojarzona. Najstarsze holenderskie chodaki, jakie znaleziono, datowane są na XIII wiek. Ten rodzaj obuwia w klasycznej wersji wykonuje się najczęściej z drewna wierzby i topoli. Początkowo, chodaki były dostępne w naturalnym kolorze, ale z czasem zaczęto je barwić na żółto lub czerwono, w końcu na wszystkie inne kolory. W odświętnej wersji mają rzeźbienia i malunki.
W polskiej literaturze chodaki określane są słowem pochodzącym z francuskiego - "saboty”, chociaż po niderlandzku nazywa się jej "klompen”. Saboty zadomowiły się w polskim języku w nieco innym kontekście. W dobie rewolucji przemysłowej zbuntowani robotnicy używali twardych sabotów do niszczenia maszyn, które w ich odczuciu odbierały im pracę, od czego pochodzi określenie "sabotaż".
Drewniaki nadal są stosowane i pozostają elementem holenderskiego stroju ludowego. "Swoją popularność (to obuwie - przyp.red.) zawdzięcza przede wszystkim funkcjonalności – jest nieprzemakalne, wytrzymuje nacisk 400 kg na pięcie i 750 kg w palcach, a także temperatury od minus 20 do podobno 150 st. C.” – taką ciekawostkę znajdujemy w nowym przewodniku "Holandia” Wydawnictwa Helion.
Turyści, którzy skusili się na zakup chodaków, przyznają, że chodzenie w nich nie jest takie proste. By zatrzymać obuwie na stopie, trzeba nieustannie i odpowiednio mocno zginać palce u nóg. Buty można kupić w prawie każdym sklepie z pamiątkami. Szacuje się, że rocznie wytwarza się około trzy miliony par chodaków.
Drewniaki doczekały się nawet swojego muzeum. Mieści się ono w Eelde, niedaleko Groningen. W Klompenmuseum znajdziemy 2 200 par obuwia, maszyny do ich produkcji, a także fachową literaturę.