Chiny okiem polskiego coacha
Mateusz Grzesiak krzewi psychologię sukcesu nie tylko w Polsce. Szkoli międzynarodowo w siedmiu językach, głównie w Europie i Ameryce Południowej. Ostatnio w orbicie jego zainteresowań znalazły się Chiny. Tej jesieni pracował jako wykładowca akademicki na uniwersytetach m.in. w Kantonie i Pekinie. Przez kilka tygodni miał szansę skonfrontować stereotypy na temat Chińczyków z rzeczywistością.
„Stereotypy dotyczą tego, że Chińczycy rzekomo wszystko podrabiają, jedzą psy, że to biedny kraj, że produkują tandetę. Z mojej pobieżnej weryfikacji wynika, że ich myślenie w jakiejś mierze bazuje na kopiowaniu modeli już istniejących, bo są uczeni metodą powtarzania. Psów je się coraz mniej, tylko w niektórych regionach i głównie dotyczy to starszych pokoleń. Potrafią jednak faktycznie jeść rzeczy dla nas dziwne, np. mózg” – opowiada Mateusz Grzesiak.
„Możemy się od nich nauczyć podejścia do biznesu opartego o relacje - guanxi, wzbogacić pod kątem niebywale różnorodnej kuchni. Chińczyków cechuje również życie harmonii, unikanie konfliktu oraz myślenie o innych bardziej niż o sobie” – mówi. Temat guanxi Grzesiak rozwija na swoim profilu facebookowym.
Ten system opiera się na wyświadczaniu przysług. „Mała za małą, duża za dużą, musi być po równo. Chińczycy dobrze pamiętają, komu są winni przysługę i kto powinien im ją wyświadczyć. Ta niepisana umowa trwa przez całe życie – po przysługę można się zgłosić nawet po latach. Jakże inny jest ten transakcyjny model od roszczeniowego należy mi się albo bezwarunkowego dawania od serca. Ten pierwszy mówi, że w życiu nie ma nic za darmo, ten drugi bazuje na dobrym samarytaninie i miłosierdziu w manipulacyjnym lub altruistycznym wydaniu” – pisze Grzesiak.
Stwierdza, że przyjechał do Chin, jak każdy obcokrajowiec, bez guanxi. Ale wyleciał już guanxi.