Na kawę do... pralni?!
Co to za zwyczaje?!
Reklama
Reklama
Typowy dla Lizbony widok mokrego prania suszącego się na balkonach odchodzi powoli w przeszłość. Z jednej strony wynika to z zakazów wprowadzanych przez wspólnoty mieszkaniowe bloków, z drugiej zaś, przez masowo uruchamiane w aglomeracji lizbońskiej automatyczne pralnie. Można w nich nie tylko wyprać odzież, ale również szybko ją wysuszyć.
"Usługi te nie należą do najtańszych, ale są niezwykle praktyczne dla osób zabieganych, takich jak ja. Standardowo podczas wizyty w pralni automatycznej piorę ubrania w maszynach o 16- i 11-kilogramowej wadze wkładu. Do każdego z prań stosuję proszek, płyn do tkanin, a także środek dezynfekujący, za co łącznie płacę 27 euro. Aby wysuszyć ubrania w suszarni, muszę czekać 40 minut. W tym czasie nic nie robi tak dobrze jak kawa" - stwierdziła mieszkanka Lizbony Braima Djalo.
Małą czarną oferuje dziś większość z kilkudziesięciu funkcjonujących w portugalskiej stolicy pralni automatycznych. Jeśli nie jest to minikawiarnia, to w placówce usytuowana jest maszyna vendingowa sprzedająca kawę.
W wielu lizbońskich pralniach automatycznych działają też kąciki dla dzieci, w których najmłodsi mogą rysować, bawić się lego, czy układać puzzle.
Maria Joao Franco z pralni AQLavar w podlizbońskiej miejscowości Sao Domingos de Rana przyznaje, że koncept pralni automatycznych przekonuje coraz więcej Portugalczyków. "Działamy na rynku od zaledwie pięciu miesięcy i mamy już bardzo liczne grono klientów. Stale się ono poszerza nie tylko o osoby z naszej miejscowości, ale również mieszkańców sąsiednich wiosek" - wyjaśniła Franco.
Przedstawicielka AQLavar przyznała, że zorganizowanie minikawiarni czy kącika zabaw dla dzieci jest wskazaną atrakcją dla zajęcia klientów oczekujących na koniec prania. Dodała jednak, że jej pralnia w dalszym ciągu nie posiada tych usług.
Zimą automatyczne pralnie są często miejscem spotkań dla zziębniętych mieszkańców Lizbony. Popijając małą czarną, dzielą się oni opiniami o polityce, sporcie i życiu miejscowego osiedla.
"Usługi te nie należą do najtańszych, ale są niezwykle praktyczne dla osób zabieganych, takich jak ja. Standardowo podczas wizyty w pralni automatycznej piorę ubrania w maszynach o 16- i 11-kilogramowej wadze wkładu. Do każdego z prań stosuję proszek, płyn do tkanin, a także środek dezynfekujący, za co łącznie płacę 27 euro. Aby wysuszyć ubrania w suszarni, muszę czekać 40 minut. W tym czasie nic nie robi tak dobrze jak kawa" - stwierdziła mieszkanka Lizbony Braima Djalo.
Małą czarną oferuje dziś większość z kilkudziesięciu funkcjonujących w portugalskiej stolicy pralni automatycznych. Jeśli nie jest to minikawiarnia, to w placówce usytuowana jest maszyna vendingowa sprzedająca kawę.
W wielu lizbońskich pralniach automatycznych działają też kąciki dla dzieci, w których najmłodsi mogą rysować, bawić się lego, czy układać puzzle.
Maria Joao Franco z pralni AQLavar w podlizbońskiej miejscowości Sao Domingos de Rana przyznaje, że koncept pralni automatycznych przekonuje coraz więcej Portugalczyków. "Działamy na rynku od zaledwie pięciu miesięcy i mamy już bardzo liczne grono klientów. Stale się ono poszerza nie tylko o osoby z naszej miejscowości, ale również mieszkańców sąsiednich wiosek" - wyjaśniła Franco.
Przedstawicielka AQLavar przyznała, że zorganizowanie minikawiarni czy kącika zabaw dla dzieci jest wskazaną atrakcją dla zajęcia klientów oczekujących na koniec prania. Dodała jednak, że jej pralnia w dalszym ciągu nie posiada tych usług.
Zimą automatyczne pralnie są często miejscem spotkań dla zziębniętych mieszkańców Lizbony. Popijając małą czarną, dzielą się oni opiniami o polityce, sporcie i życiu miejscowego osiedla.