Drew Barrymore unika operacji plastycznych. Powód!?
Drew Barrymore należy do grona gwiazd, którym proces starzenia nie spędza snu z powiek. Laureatka Złotego Globu preferuje naturalny wygląd, dlatego od lat konsekwentnie unika eksperymentowania z zabiegami medycyny estetycznej. Chęć zachowania naturalnego wyglądu to jednak niejedyny powód, dla którego aktorka omija szerokim łukiem gabinety chirurgów plastycznych.
Jak wyznała w nowym odcinku swojego programu "The Drew Barrymore Show", nie ma zamiaru iść pod nóż, bo zwyczajnie boi się, że na jednym zabiegu się nie skończy.
"Tym, o co bardzo na co dzień dbam i co ma dla mnie duże znaczenie, jest moja twarz. Nigdy nie ingerowałam w jej wygląd i chciałabym spróbować tego nie robić. Znam siebie. Łatwo się uzależniam, więc nie chcę tego robić. Gdybym zrobiła jeden zastrzyk, za kilka dni wyglądałabym jak Jocelyn Wildenstein" - stwierdziła żartobliwie gwiazda, odnosząc się do słynnej Amerykanki, która - chcąc upodobnić się do kota - poddała się serii operacji plastycznych i w efekcie oszpeciła swoją twarz. Obawy Barrymore nie są bezzasadne - przez lata zmagała się ona z uzależnieniem od alkoholu i kokainy. Po używki zaczęła sięgać, mając zaledwie 9 lat.
W tym samym programie aktorka dodała, że obserwując kobiety pracujące w Hollywood, które za wszelką cenę starają się zatrzymać czas, doszła do wniosku, że poddawanie się odmładzającym zabiegom jest działaniem niezwykle męczącym i - co ważniejsze - bezcelowym.
"Myślę, że moje podejście wynika z tego, że zobaczyłam na własne oczy tę ogromną presję. Patrzyłam na kobiety torturujące się w imię wiecznej młodości i określonego wyglądu i myślałam: Wy nieszczęśni ludzie!. Nigdy nie chciałam i nadal nie chcę bać się tego, co przyniesie życie i upływ czasu. Starzenie się to część ludzkiego doświadczenia. Kiedyś wpadałam w różne skrajności. Teraz jestem nudną, zdrową osobą" - zaznaczyła Barrymore.